czwartek, 28 lutego 2013

Lisa Gardner-Sąsiad

" Ta sprawa gwarantowała szum medialny – młoda atrakcyjna żona i matka znika bez śladu ze swego domu w Bostonie. Czteroletnia córeczka to jedyny świadek, a przystojny, tajemniczy mąż staje się głównym podejrzanym.

Kiedy do niewielkiego, przytulnego domu rodziny Jones przybywa sierżant D. D. Warren, od razu wyczuwa coś niepokojącego w pozorach normalności, które para tak bardzo starała się stworzyć.

Zegar tyka nieubłaganie, tymczasem Jason Jones zdaje się bardziej zaabsorbowany niszczeniem dowodów i izolowaniem swej córki niż poszukiwaniem „ukochanej” żony. Czy ten idealny mąż próbuje coś ukryć? I czy jedyny świadek zbrodni stanie się następną ofiarą zabójcy?"

Czytając taki opis na okładce szykowałam się na świetne czytanie i nie zawiodlam się. To dopiero moje drugie spotkanie z tą autorką, ale kolejne udane, więc następnym razem na pewno zacznę od szukania jej innych wydań na bibliotecznej półce :)
Czyta się rewelacyjnie, wątki są tak poprowadzone, że długo nie można się połapać, o co chodzi. Niedopowiedzeń jest w sam raz- nie irytuje ich ilość ani jakość, są podane w sam raz do tego, żeby wszystkie późniejsze elementy łatwo wskoczyły na swoje miejsce, a my możemy wydać okrzyk zrozumienia "aaaaaaaa o to chodziło!" :) Podobała mi się postać męża-Jasona Jonesa. Był irytująco inny: nie martwił się o zaginioną żonę, nie chciał składać zeznań, nie szukał jej, nie rozpaczał... wydaje się to wszystko ogromnie podejrzane i aż kusiło mnie zajrzeć na ostatnie strony, żeby się dowiedzieć czy to on, czy nie on. Ale się nie skusiłam, zakończenie zaskoczyło. I tak ma być :)

wtorek, 19 lutego 2013

Joanna Chmielewska- Krwawa zemsta

Już pojedyncza zemsta smakuje słodko, ale jeśli nagle dokonuje się ich kilka i to w niezwykle oryginalny sposób… Celem okazuje się niezbędny element anatomii kobiecej po żmudnym kursie akrobacji cyrkowej, wykorzystywany perfidnie i z wyrachowaniem, szerząc zamęt i mnóstwo zawirowań damsko-męskich. Pewien oprych ze złamanym sercem, po latach poszukiwań, odnajduje niewierną. Niczego niepodejrzewająca żona czyta absurdalny pozew rozwodowy. Omotany erotycznym szaleństwem mąż żąda separacji od stołu i łoża, acz z mizernym skutkiem… Emocje szaleją w biurze projektów i na terenie budowy przyszłego wesołego miasteczka. Heroina romansów opala zasadniczą część ciała kawałkami i w ciągłym ruchu. Zewsząd nadlatują krwiożercze kawałki drutów kolczastych, butelki z kwasem i przedpotopowe narzędzia tortur… A w środku tego wszystkiego potomek historycznych wikingów, o uzębieniu całkiem normalnego koloru, spokojnie wcina hektolitry polskich flaków…

Miałam wielkie dylematy czy kupić tą książkę, bo po poprzednich niewypałach obawiałam się wydać niepotrzebnie pieniądze. Obawy się sprawdziły. Ja tak naprawdę nie wiem o czym jest ta książka. Cała akcja rozgrywała się tak powoli i ślamazarnie, że z bezsilności nie miałam siły nawet przewracać kartek i naprawdę wyczekiwałam, kiedy książka się skończy. To miala być udana książka, której akcja dzieje się w miejscach znanych autorce- w biurze architektonicznym. Ale jeśli Chmielewska myślała, że taki zabieg pozwoli ukryć wady samej fabuły, to niestety-nie trafiła :(
wpadka.

czwartek, 24 stycznia 2013

Camilla Lackberg- Fabrykantka aniołków

Wielkanoc 1974. Z Valö, małej wyspy w pobliżu Fjällbacki, znika bez śladu rodzina. Na pięknie nakrytym świątecznym stole zostaje obiad wielkanocny, ale w domu nie ma nikogo, znikają wszyscy z wyjątkiem rocznej córeczki Ebby.

Po latach Ebba wraca na wyspę jako dorosła kobieta. W rodzinnych stronach pragnie wraz z mężem otrząsnąć się po śmierci malutkiego synka. Postanawiają wyremontować i otworzyć dla gości stary ośrodek kolonijny, którym wiele lat temu zarządzał surowy ojciec Ebby.

Wkrótce po rozpoczęciu prac remontowych oboje omal nie giną w tajemniczym pożarze. Równie tajemnicze są stare ślady zaschnietej krwi odnalezione pod zerwaną podłogą w jadalni. Do akcji wkracza wkracza Patrik Hedström. Czy zdoła wyjaśnić zagadkę z przeszłości?

 Nie wiem do końca co o tej książce napisać. Najchętniej użyłabym słów "...ale to już było...". Prawie każdy motyw pojawiający się w książce wydawał mi się znajomy, już wcześniej wykorzystany przez iluś autorów, przeplatanie się przeszłości z teraźniejszością było mało pasjonujące, a ilość błędów powtarzanych przez bohaterów zarówno w życiu osobistym jak i zawodowym naprawdę wydała mi się już nonsensowna. Dobrze, że to już koniec serii. Myślę, że autorka nie bardzo miała pomysł na dalsze prowadzenie postaci. Np postać Mellberga wydaje się już karykaturą samej siebie. Czytałam tą książkę najdłużej z całej serii, a przecież były w niej znacznie gorsze części...

wtorek, 15 stycznia 2013

Wasdin Howard E., Templin Stephen-Snajper.Opowieść komandosa Seal Team Six

Jeśli prezydent USA chce mieć pewność, że zadanie zostanie wykonane, może liczyć tylko na nich.
Team Six – elitarny oddział Navy Seal.
Ludzie, którzy wytropili i zabili najgroźniejszego człowieka świata – Osamę bin Ladena.
To pierwsza książka napisana przez komandosa Team Six i jedyna, która daje bezpośredni dostęp do świata do elity elit służb specjalnych.
Howard E. Wasdin – najlepszy snajper Team Six (a co za tym idzie, jeden z najlepszych snajperów świata) – pokaże wam, jak wygląda rekrutacja do Komando Foki. Pozwoli wam poczuć ból najbardziej morderczego treningu świata. Zdradzi szczegóły najtrudniejszych i najdramatyczniejszych misji (m.in. tej w Somalii, którą widzieliście w filmie Helikopter w ogniu). Opowie, jak z perspektywy komandosa wyglądał atak na kryjówkę Osamy bin Ladena.

Książka nie należy do mojego ulubionego gatunku, ale znajdowałam się w sytuacji, że albo to albo nic, więc... :)) Jakoś przebrnęłam. Ale czy faktycznie jest się czym zachwycać? Sama narracja jest bardzo sprawna,  autor wprowadza nas w reżim szkolenia, ukazuje cierpienia wielogodzinnych treningów, przywołuje anegdoty dla rozładowania napięcia. Niby wszystko fajnie, ale denerwowało mnie jego - Autora, Wasdina- przeświadczenie o swojej świetności, Wiele razy powoływał się na fakt, że gdy w dzieciństwie jego przybrany ojciec kazał mu harować przy zbiórce arbuzów, bił za każde odstępstwo od jasno wyznaczonych reguł i wymagał dokładności, to on, Wasdin, ma teraz podczas szkolenia same korzyści. Jest odporny na ból, od lat jest nauczony dyscypliny i pracy fizycznej, więc wszyscy ci, którzy w międzyczasie podczas szkoleń odpadają, to po prostu mięczaki, które nie dają rady. Takie podejście wydaje mi się niesprawiedliwe i krzywdzące dla innych uczestników tych kursów.
Niemniej jak już pisałam, czyta się książkę naprawdę  sprawnie i dla fanów takiej tematyki będzie ona idealną pozycją.

czwartek, 3 stycznia 2013

Joanne Rowling-Trafny wybór

Barry nie żyje. Ta niespodziewana śmierć pogrąża Pagford w chaosie. Na jaw wychodzą tajemnice mieszkańców. Urocze miasteczko z brukowanym rynkiem i wiekowym opactwem już nigdy nie będzie takie jak dotąd.

Wybucha wojna bogatych z biednymi, nastolatków z rodzicami, wojna żon z mężami i nauczycieli z uczniami. Kto przejmie władzę po Barrym? Jak daleko się posunie w tym zaciekłym konflikcie?

Pełna czarnego humoru, błyskotliwa i prowokująca wielka powieść o małym miasteczku.

Długo wyczekiwana książka autorki Harry`ego Pottera. wszyscy chcieli się dowiedzieć, jak sobie poradzi w powieści dla starszych odbiorców, machina marketingowa ruszyła z niebywałym impetem, czytałam mnóstwo zachwyconych recenzji, wiele celebrytek się wypowiadało na temat tej książki, że taka "och i ach". A jaka jest? Jak dla mnie- mocno średnia. To znaczy to wszystko o czym piszą: świetne obserwacje społeczeństwa, dokładne ukazanie bohaterów, ich wszelkie przywary, małomiasteczkowośc, rasizm, zadufanie...wymieniać możnaby długo. Brakuje AKCJI. Jakiegoś punktu, czegoś, do czego książka dąży. Może według autorki takim punktem kulminacyjnym miały być nowe wybory, ale w książce są one ukazane mimochodem i wcale nie emocjonują. Jedynym wątkiem, który mnie naprawdę ruszył był temat Krystal i jej rodziny. Poruszający, ale nie wiem , czy nie przekoloryzowany na potrzeby ksiązki. Książka rozkręca się powoli, każdy bohater jest ukazany bardzo dokładnie, znamy jego losy, przemyślenia. Ale spowalnia to i tak wolno toczącą się fabułę. Miejscami miałam wrażenie, że czytam ksiązki mojego ulubionego Johna Irvinga, ale do jego książek wracam, a do tej już nie.

środa, 2 stycznia 2013

Alex Kava- Śmiertelne napięcie

W lasach zachodniej Nebraski znaleziono ciała młodych ludzi z dziwnymi obrażeniami wskazującymi na silne porażenie prądem. Ci, którzy przeżyli, są ciężko ranni i śmiertelnie przerażeni.
 Grupa miejscowej młodzieży chciała tylko zaszaleć, ale gdy nocne niebo rozjaśniły dziwne efekty świetlne, impreza zamieniła się w koszmar. Doświadczona agentka FBI, Maggie O’Dell, próbuje odnaleźć sens w sprzecznych zeznaniach, ustalić, co jest prawdą, a co jedynie wytworem pobudzonej strachem i narkotykami wyobraźni. Tymczasem troje z ocalałych nastolatków ginie w niejasnych okolicznościach. Śledztwo coraz bardziej się komplikuje.
W tym samym czasie dochodzi do masowych zatruć w dwóch szkołach w Wirginii i Waszyngtonie. Śledczym pomaga pułkownik Benjamin Platt, wybitny specjalista od chorób zakaźnych. Desperacko walczy o zidentyfikowanie niezwykle groźnego szczepu bakterii, którą zaraziła się młodzież.
Chociaż miejsca zdarzeń oddalone są od siebie o tysiące mil, nieoczekiwanie tropy obu śledztw zbiegają się. Maggie i Benjamin odkrywają tajemnice, które mogą zagrozić bezpieczeństwu narodowemu. Na najwyższych szczeblach władzy są ludzie, którzy nie dopuszczą do ich ujawnienia…

Książka zebrała sporo pozytywnych recenzji a ja tak do końca nie jestem do niej ( książki) przekonana. Nie bardzo jest co zarzucić samej fabule, bo ta skonstruowana została bardzo dobrze. Pojawia się napięcie, nie tylko to tytułowe, ale również dotyczące wyjaśnienia zagadki ;) Wątki Maggie i Bena znowu sie przeplatają. No właśnie- ZNOWU. Alex Kava "robi" ksiązki według schemtau: śledztwo Maggie O`Dell, gdzies na drugim końcu świata- inne sledztwo Benjamina Platta, które początkowo wygląda na całkiem odrębne, a w miarę posuwania się akcji okazuje się, że oba wątki się łączą; następnie zawsze jest moment, kiedy własnie oboje sledczy wyłapują element wspólny, potem następuje kolejny stały punkt- porwanie maggie przez psychopate/morderce/zwyrodnialca. Powiem szczerze, że schemat mi się przejadł, najchętniej przeczytałabym o bardziej zagmatwanych sprawach. Ostatni element, który mi nie przypadł do gustu to nielubiana przeze mnie instytucja "pomagacza"- śledztwo nie zostałoby wyjasnione, gdyby nie pojawienie się tajemniczego informatora. Według mnie to moment, kiedy autor nie wie jak sensownie powyjasniać niektóre wątki- wtedy wprowadza Tajemniczego Osobnika, który ujawnia część tajemnic i faktów, które nie zostały wyjaśnione podczas śledztwa.
Ale pomimo wszystkiego- książkę czyta się dobrze, choć nie rewelacyjnie. Uważam, że debiut ( Dotyk zła) nadal pozostaje najlepszą częścią serii o Maggie O`Dell.

niedziela, 30 grudnia 2012

Lisa Jewell-Ulica marzeń 31

Leah i Toby mieszkali naprzeciwko siebie od lat, nie zamieniwszy nawet słowa... Leah przez cały czas korciło, by uchylić nieco drzwi ekscentrycznego domu Toby’ego zaludnionego dziwnymi i wspaniałymi lokatorami. Kiedy w końcu los wpuścił ją do środka, Leah ze zdumieniem odkryła, że potrzebuje Toby’ego równie mocno jak on jej. Czasami życiu trzeba pomóc – szczypta romantyzmu i niepowtarzalny czar sprawiają, że marzenia Toby’ego i Leah mają szansę się spełnić.

Książka została przeze mnie pochłonięta w jeden dzień. Czytałam ją, jednocześnie jedząc, pijąc, zerkając na "Ja cię kocham, a Ty śpisz" ;) Czułam się, jakbym wpadła z wizytą do dawno niewidzianej przyjaciółki, a ona opowiada mi: że wiesz, jest taki dom naprzeciwko i powiem Ci, dzieją sie tam rzeczy, oj dzieją!
Bo przy ulicy Silversmith Road 31 znajduje się przedziwny dom, którego właścicielem został Toby Dobbs, niespełniony poeta. Dom jest wielki, on jest sam i nie zanosi się, żeby był z Kimś, więc zmuszony zostaje oddać część pokojów do wynajęcia. Ale on nie daje po prostu zwykłego ogłoszenia i nie przyjmuje pierwszych lepszych lokatorów.  Toby wyszukuje w nadesłanych listach osoby, które stoją przed jakims życiowym wyborem, które nie z własnej winy zaleźli się w patowej sytuacji i tym ludziom pozwala u siebie zamieszkać. Przez jego dom przez 15 lat przewija się mnóstwo ludzi, jedni zostali na chwile, inni na dłużej. I tak pewnie by to trwało, gdyby nie przypadkowa śmierć jednego z lokatorów- 97 letniego staruszka. Okazuje się, że zostawił on w spadku Tobiemu kota i sporą gotówkę. Poza tym w kręgu Tobiego pojawia się jego sąsiadka z domu naprzeciwko- Leah Pilgrim, która motywuje Tobiego do zmian, do nowych wyzwań. Ale czy on jest gotowy sprzedać dom? co z lokatorami? jak oni sobie poradzą?
Opowieść o zmianach w Tobym, w ludziach go otaczających jest pełna optymizmu i humoru. Ani na chwilę nie będziecie się nudzić, ale z zapartym tchem będziecie kibicować Tobiemy i Leah w ich dążeniu do szczęscia. :)

sobota, 29 grudnia 2012

Rosamund Lupton-Potem

"Mam głowę na karku, jestem przytomna, wszystkie klepki są na swoich miejscach, jestem w pełni władz umysłowych. Jestem tą samą Grace, co wczoraj, tylko że… wyszłam z mojego ciała – opowiada bohaterka tej fascynującej i pięknej powieści. Grace leży właśnie umierająca na oddziale intensywnej terapii po strasznym pożarze szkoły, do której chodzi jej synek Adam. W sali obok walczy o życie jej poparzona córka - siedemnastoletnia Jenny. Zawieszona między życiem a śmiercią, Grace prowadzi własne śledztwo. Szybko okazuje się, że nic nie jest takie, na jakie wyglądało wcześniej. Każda odpowiedź rodzi bowiem kolejne tajemnice. A POTEM sprawy wymykają się spod kontroli… Pierwsza powieść Rosamund Lupton – „Siostra”, wtargnęła przebojem na rynek wydawniczy, zdobywając serca milionów czytelników na świecie. W Wielkiej Brytanii została okrzyknięta mianem najlepiej sprzedającego się debiutu literackiego 2010 roku, utrzymując się w pierwszej 20. na liście bestsellerów Sunday Times. Rewelacyjny, zapierający dech, wyjątkowo pomysłowy thriller „Mail on Sunday”

"Potem" do druga książka tej autorki. Debiut miał świetne oceny i miałam wielką nadzieję, że i ta książka będzie równie dobra.Powiem tak- ta książka była lepsza. Niby schemat ten sam, opowieść zza światów, prywatne śledztwo... Ale sam pomysł na to, kim są bohaterki i w jaki sposób dochodzą do prawdy- rewelacja. Zakończenie było dla mnie sporą niespodzianką, bo dałam się zwieść autorce kilka razy ;) ale na tym polega dobry kryminał- żeby nie zgadnąć wszystkiego na początku, bo potem przyjemność z czytania jest niewielka. Ciekawe czy autorka planuje wydać kolejną książkę w tej konwencji...

piątek, 28 grudnia 2012

Ake Edwarson- Niech to się nigdy nie kończy

Dziewiętnastoletnia kobieta pada ofiarą gwałtu, wracając nocą do domu. Kiedy komisarz Winter dostaję tę sprawę, odkrywa, że do gwałtu doszło w dokładnie tym samym miejscu, w którym kilka lat wcześniej popełniono podobne przestępstwo. Najbardziej niepokoi go jednak fakt, że tamta sprawa zakończyła się morderstwem i pozostała nierozwiązana. Tymczasem dochodzi do kolejnego gwałtu i do kolejnej śmierci. Wspólną cechą wszystkich ofiar jest to, że były zaraz po maturze. Winter zaczyna śledztwo od wertowania zdjęć z uroczystości maturalnych i wpada na intrygujący ślad. Sprawa wciąga inspektora bez reszty, co nie pozostanie bez wpływu na jego życie rodzinne.

W książce tej niejako upada mit komisarza Wintera jako zadufanego snoba, a na jego miejsce pojawia się człowiek bojący się o życie swoich najbliższych; człowiek współczujący; człowiek zdenerwowany,żeby nie powiedzieć-porządnie wkurzony. Poza  śledztwem poznajemy dość dokładnie życie prywatne kilku osób i wpływ wydarzeń z tego życia na pracę w policji. Na to,że coś jest zrobione niedokładnie, na szybko, bo trzeba do domu. Że ma to wpływ na później, bo ktoś musi zrobić coś ponownie, wracać do spraw, które powinny być wyjaśnione i zbadane. Że nie można samemu decydować, co jest ważne dla śledztwa, a co nie; bo tak naprawdę okazuje się, że często nie ma się racji, a ukrywana nieistotna według nas informacja jest kluczowa do odkrycia prawdy. Ake Edwardon dawkuje nam tą wiedzę. Pokazuje co się dzieje, jeśli milczy się za długo.
Książka jest jednym z lepszych tomów sagi o komisarzu Winterze; jest bardziej dynamiczna i lepiej zbudowana, niż poprzednie. mam nadzieję, że następne będą jeszcze lepsze :))))

czwartek, 27 grudnia 2012

Małgorzata Gutowska-Adamczyk- Podróż do miasta świateł. Róża z Wolskich.

Iga Toroszyn, współwłaścicielka cukierni Pod Amorem, ma powody do niepokoju. Z muzeów  na całym świecie w tajemniczych okolicznościach giną obrazy Rose de Vallenord. Trzeba więc zabezpieczyć przed kradzieżą należący do rodziny portret Tomasza Zajezierskiego. Tylko czy to na pewno dzieło słynnej rudowłosej malarki, która przed laty uwiodła młodego hrabiego?

Odpowiedzi na to pytanie poszuka Nina, historyczka sztuki z Warszawy. W tym celu wyruszy do Paryża, tak jak ponad sto lat wcześniej Róża z Wolskich…

Książka ta jest idealnym prezentem dla fanów trylogii o "Cukierni pod Amorem". Powiem szczerze, że jakoś mi umknęła informacja o planach wydania nowych książek tej autorki, także jej pojawienie się na półkach w księgarni była dla mnie sporą niespodzianką. Bardzo podoba mi się styl pisania pani Gutowskiej i czytając "Podróż do miasta świateł" miałam swoistą ucztę czytelniczą. Przede wszystkim brawa dla autorki za świetne przygotowanie merytoryczne, bo podobnie jak w poprzednich tomach, autorka ukazuje całe spektrum życia codziennego- tym razem Paryża. Poznajemy życie codzienne zarówno wyższych sfer, jak i tych całkiem maluczkich. Ukazane zostają poglądy, jakie żywili Francuzi wobec walk narodowowyzwoleńczych Polaków; jak z jednej strony podziwiali powstańców styczniowych za ich walkę i upór, ale jak z drugiej strony niewiele z tych walk rozumieli. Pada w książce zdanie: "bo u was w Rosji. No bo Polska jest w Rosji, tak? Tak jak Normandia we Francji."
 To niezrozumienie jest przyczyną pewnej obcości u głównych bohaterek XIXwiecznego Paryża- pochodzących z Polski pani Wolskiej i jej córki Róży. Obserwowanie kolei życia młodej Róży, od czasów małoletnich do czasów dojrzałej kobiety, jest fascynujące. A w dodatku historia przeplata się ze współczesnością, więc widać jak na przestrzeni wieków zmieniła się nie tylko sytuacja kobiet w ogóle, ale przede wszystkim sytuacja tzw. singielek. Że nie jest to "wynalazek" współczesny, ale już dość odległy ;)
Rozpisałam się, ale to tylko z jednego powodu- książka jest rewelacyjna i polecam ją naprawdę każdemu. Nieznajomość poprzednich tomów w niczym nie przeszkadza, bo "Podróż..." mozna czytać jako odrębną całość.
Brakowało mi jedynie takiej ściągi "who is who", bo czasami się gubiłam w ilości nazwisk.

środa, 12 grudnia 2012

Laura Dave- Dom z moich marzeń

Rzymskie wakacje” to piękny film o miłości uwielbiany przez miliony kobiet. Dla Annie Adams jest jednak zwiastunem katastrofy. Każdy seans pociąga za sobą lawinę nieoczekiwanych zdarzeń – od rozwodu rodziców i utraty pracy, po odejście narzeczonego.
Kiedy na drodze Annie pojawia się Griffin, przystojny i opiekuńczy szef kuchni, dziewczyna ma wrażenie, że niespodziewanie otrzymała od życia mężczyznę i dom, o których skrycie marzyła. Mimo że w końcu jest szczęśliwa, nie potrafi przestać igrać z  losem.
Czy i to uczucie zniszczy klątwa „Rzymskich wakacji”?

Lekka i zabawna historia z pięknymi fotografiami, dobrą kuchnią i tajemniczym tatuażem w tle.

Ach, jak ja się usmiechałam przy czytaniu tej ksiązki. Bo ona trochę jak bajka o Kopciuszku jest :) no bo która kobieta tego samego dnia, w którym zerwała ze swoim facetem poznaje swojego wymarzonego mężczyznę? Chyba mało jest takich :) Generalnie ksiązka to klasyczny uczuciowy czworokąt, a więc Annie i Griffin oraz ich 'byli'. Spodobały mi się dialogi prowadzone przez różne postaci, nie ma tu żadnego zbędnego tokowania, a raczej inteligentna wymiana zdań z dużą dawką humoru. To naprawdę miłe zaskoczenie w książkach takiego gatunku ;) 
Polecam wam ją, zwłaszcza w taki śniezny dzień jak dzisiaj- do poczytania pod kocem, z kubkiem herbaty lub w wannie pełnej pachnącej piany :)
Swoją drogą- czytacie książki w wannie?

wtorek, 11 grudnia 2012

Katherine Webb-Dziedzictwo

Trwa surowa zima. Po śmierci babki Erica Calcott i jej siostra Beth wracają do Storton Manor, imponującej rezydencji w południowej Anglii, gdzie jako dziewczynki spędzały wakacje. Przeglądając rzeczy babki, Erica wraca wspomnieniami do dzieciństwa… Rozmyśla o Henrym, kuzynie, którego tajemnicze zniknięcie ze Storton Manor odcisnęło piętno na całej rodzinie. Erica postanawia rozwikłać zagadkę; pragnie pozbyć się duchów przeszłości i sprawić, by Beth mogła w końcu zaznać spokoju. Gdy Erica zagłębia się w dzieje swojej rodziny, odkrywa sekret, który wiedzie ją do Ameryki przełomu wieków, pewnej pięknej dziedziczki i przeklętej, jałowej ziemi. Kiedy przeszłość i teraźniejszość zaczynają się zbiegać, Erica i Beth muszą stawić czoła dwóm straszliwym zdradom i dziedzictwu, jakie po sobie pozostawiły. Dziedzictwo to niesamowita, zapadająca w pamięć i poruszająca historia, której echa będą odzywać się w tobie jeszcze długo po zamknięciu książki.

Eh, niesamowita książka. CZytało się bardzo szybko, bardzo łatwo i bardzo przyjemnie. W książce akcja dzieje się dwutorowo: w czasach współczesnych oraz na początku XX wieku.Powiem szczerze, że o wiele ciekawiej czytało mi się właśnie te fragmenty dziejące się na stepach Ameryki. Ale współczenosne dzieje również ukazane są bardzo interesująca; czasamy wiemy więcej niż Erica, główna bohaterka. Ona niektóre rzeczy odkrywa, domyśla się, ale nie ma pewności, nastomiast my-po przeczytaniu losów Caroline wiemy już coś z cała pewnością. Ogromnie podobał mi się opis uczucia Caroline i jej męża, zmiana tego uczucia pod wpływem życia w trudnych warunków.
Osobnym wątkiem jest śledztwo prowadzone przez Ericę, która chce ustalić, co stało się przed latami z jej kuzynem Henrym. Ona jest zainteresowana w odkryciu prawdy, natomiast panika na wyjaśnienie reaguje jej siostra Beth. Dlaczego? To kolejna tajemnica.
Książka Katherine Webb kojarzyła mi się klimatem z książkami Kate Morton, czyli mieszanie teraźniejszości z przeszłością+ tajemnica+ piękna posiadłość w tle. A że książki Morton uwielbiam, tak i ta ksiązka staje się dla mnie moim osobistym hitem.

czwartek, 6 grudnia 2012

Anne Holt, Even Holt-Arytmia


ICD czyli kardiowerter-defibrylator to skomplikowane urządzenie przywracające właściwy rytm serca. Każdego roku wszczepia się je milionom pacjentów na całym świecie…

Wiosną 2010 dwóch chorych z arytmią serca umiera z powodu zastosowania w ich leczeniu ICD. Coś, co miało ich ocalić, zabiło. Dr Sara Zuckerman kierująca oddziałem kardiologii w szpitalu w Bærum i jej kolega dr Ola Farmen odkrywają, że najprawdopodobniej winny jest wirus komputerowy. Wszystko wskazuje na to, że ktoś gdzieś zaprogramował mechanizm ICD w taki sposób, by odbierał życie.

„Arytmia” to historia odwiecznych sprzeczności: między dobrem pacjentów a finansami publicznymi, między interesami przemysłu międzynarodowego a pojedynczym lekarzem. To opowieść o tym, jak prawda ściga się z kłamstwem, oszustwem i przemilczeniami, o światowych giełdach, wielkiej arenie, na której rządzą pieniądze, i o tym, jak małą wartość ma na niej ludzkie życie.

Ach, co to była za książka! Prawie jak te z najlepszych czasów Robina Cooka :) Mimo, że mam blade pojęcie zarówno o medycynie, jak i o grach na giełdzie, wszystko było tak łopatologicznie wyjaśnione, że nie miałam najmniejszych kłopotów ze zrzumieniem o co chodzi. Głowna para boahterów- Sara i Ola, bardzo mi się spodobali. Dociekliwi, nieustępliwi, gotowi podjąć każde ryzyko, byle wyjaśnić zagadkę tajemniczych zgonów.
Równolegle pojawia się kilka postaci, śledzimy ich losy, początkowo nie wiedząc w jaki sposób wszystko się ze sobą łączy. Ale na koniec wszystko zostaje tak perfekcyjnie połączone, że zastanawiamy się, dlaczego na to sami nie wpadliśmy ;) Takie thrillery medyczne naprawdę lubię, a nie ma ich za wiele ( przynajmniej mi się tak wydaje), więc każdy dobry wart jest odnotowania ;)