niedziela, 8 grudnia 2013

Georgia Bockoven-Rok, który wszystko zmienił

Cztery siostry, które nigdy nie poznały swojego ojca – ani siebie nawzajem – spotykają się przy jego łożu śmierci. Czy będą chciały dowiedzieć się prawdy?

Chory na raka, zamożny biznesmen Jessie Reed pragnie odnaleźć cztery swoje córki, które opuścił przed laty. Prosi o pomoc prawniczkę Lucy, która składa kobietom niecodzienną propozycję: 10 milionów dolarów dla każdej z nich, pod warunkiem że zgodzą się co miesiąc spotkać i wysłuchać pozostawionych przez Jessiego taśm. 


Elizabeth, choć otoczona kochającą rodziną, najciężej przeżyła rzekome porzucenie przez ojca. Ginger, zakochana w żonatym mężczyźnie, musi na nowo przemyśleć wszystkie swoje związki. Rachel w jednym dniu dowiaduje się prawdy o ojcu i romansie męża. Christina jest początkującym filmowcem i nie wie, czy warto dawać drugą szansę człowiekowi, którego od dawna uważała za zmarłego. Cztery siostry, które nie miały pojęcia o swoim istnieniu, odnajdą siłę i miłość, a rozwiązanie dręczących je problemów nadejdzie z najmniej spodziewanej strony.


Mimo, że okładka nie wskazuje na jakąś ambitną powieść, to warto sięgnąć po tą pozycję, szczególnie w okresie około świątecznym, kiedy to zazwyczaj patrzymy wstecz, rozliczamy się sami ze sobą z całego roku, z własnych uczynków wobec innych, robimy swoisty rachunek sumienia.

Tu również umierający mężczyzna dokonuje oceny swojego życia. Postanawia ostatni raz zobaczyć się z córkami, spróbowac im wyjaśnić podjęte w życiu wybory i ich konsekwencje. W ramach "nieporozumienia" z testamentem czery siostry widują się co miesiąc przez rok. I ten rok własnie wiele zmienia w życiu każdej z tych kobiet. Każda z nich analizuje swoje dotychczasowe życie, każda dokonuje ważnego dla siebie wyboru. Każda z nich odkrywa przede wszystkim, jak ważne jest mieć siostrę. A nawet trzy.
Piękna powieść, pełna ciepła, nienachalnych rad, akurat do poczytania w zawieje i śnieżyce grudniowe. 

piątek, 6 grudnia 2013

Rexanne Becnel- Złodziejka mojej córki

Diane nie potrafi zapomnieć swojej córki, ani wybaczyć Robercie Fenner, przez którą ją straciła. Sześć lat po wypadku Diane odkrywa, że Roberta ma ponownie trafić do więzienia, zostawiając swoją czteroletnią córkę pod opieką państwa. Diane nie ma wątpliwości: zabójczyni Alyssy jest jej winna dziecko. Nie spodziewa się, że pokocha Lisę jak własną córkę. 

Roberta nigdy nie przestała kochać córki ani nie pozbyła się poczucia winy z powodu zaniedbań w roli matki. Po wyjściu z więzienia rozpoczyna poszukiwania Lisy. Zawsze wyobrażała sobie, że jej córka trafiła pod opiekę porządnych ludzi, których życia nie zamierza burzyć. Gdy jednak dowiaduje się, że adopcyjną matką Lisy została kobieta, na której córkę sprowadziła śmierć, zaczyna się obawiać najgorszego. Czyżby Diane szukała zemsty kosztem bezbronnego dziecka? 


Powiem szczerze, że sięgałam po ta książkę z obawą, że zostanie mi  zaserwowana ckliwa opowiastka z morałem. Całe szczęście pomyliłam się. Powiem więcej-kilka razy zdarzył mi się uronić łzę. Oczywiście przed lekturą przeczytałam streszczenie i byłam pełna potępienia dla kobiety, która w jakiś chory sposób chce sobie zrekompensować śmierć własnego dziecka. A potem kilka razy złapałam się na myśleniu "co ja bym zrobiła w tej sytuacji?". Dobrym zabiegiem autorki było ukazanie tej zagmatwanej historii oczami trzech kobiet: matki właściwej, matki przybranej i córki. Pozwala to na poznanie całego spectrum emocji i motywów postępowania. 

Polecam :)