wtorek, 20 stycznia 2015

Szymon Hołownia, Marcin Prokop-Wszystko w porządku

Pudła na strychu. Twardy dysk. Płyty. Seriale. Święte obrazy. Posprzątać w ogródku. Sprawdzić schowek na szczotki. Ogarnąć papiery w gabinecie. Zajrzeć do pudełek, pudełeczek, kopert, szuflad. Uporządkować! Wyrzucić! Posegregować! Ocalić dla potomności!
To nie lista wiosennych porządków. To zadanie, które postawili sobie Szymon Hołownia i Marcin Prokop. Zebrać swoje zabawki, fascynacje, anegdoty, pomysły, zachwyty i ludzi spotkanych przez blisko 20 lat pracy w mediach. Uporządkować, policzyć, a przede wszystkim – podzielić się tym z czytelnikami. Przy okazji, wedle ich własnych słów, chwaląc się sobie nawzajem, jakie to interesujące cekiny intelektu zebrał Hołownia, jakie to wspaniałe muszelki refleksji odkładał przez całe życie Prokop.
To jednak nie tylko zbiór kolorowych gadżetów. Pomiędzy nimi są rzeczy naprawdę ważne dla nich obu. Biorąc udział w tych porządkach, można się całkiem sporo dowiedzieć o obu panach. Czasami są to rzeczy zaskakujące…



Bardzo lubię słowne przekomarzanki tych panów, a już humor Marcina Prokopa bardzo mi odpowiada. Z ciekawością sięgnęłam więc do tej książki. Tak naprawdę nie do końca nadaje się ona do czytania, co początkowo próbowałam robić. Ale nie zawsze zainteresowania moje i panów Hołowni i Prokopa się pokrywały :) Interesująco było poznać ciekawostki związane w jakikolwiek sposób z kościołem, zakonami, wierzeniami ( w tematach wypowiadał się pan H.), jak i przyswoić sobie nowości związane z muzyką, telewizyjnymi zwyczajami i anegdotami o wszystkim w wykonaniu pana P. Ale co po książce pozostało? oprócz miłego wspomnienia, jedynie dwie- tak DWIE- inspiracje, żeby coś dalej sprawdzić, poszukać i zachować dla siebie. Reszta ...przeciekła przez palce. Ale wrażenie po tej książce jak najbardziej pozytywne :)

wtorek, 13 stycznia 2015

Jo Nesbo-Syn

"Sonny odsiaduje wyrok w więzieniu w Oslo. Jest znany z cierpliwego wysłuchiwania zwierzeń współwięźniów. Chodzą pogłoski, że na ich podstawie przyznaje się do zbrodni popełnionych przez innych. Jest zdruzgotany, gdy jego ojciec. zasłużony policjant, zostaje oskarżony o korupcję i popełnia samobójstwo. Ale czy na pewno mężczyzna zginął z własnej ręki? Sonny będzie dążył do ujawnienia prawdy za wszelką cenę".

Jo Nesbo  bez Harry`ego Hole? Myślałam, że się nie uda. Oooo, jak się myliłam! Jest to po prostu genialny kryminał! Jestem cała na tak. Mimo, że główny bohater co najmniej dwuznaczny moralnie, mimo że dałam się zrobić "w konia" i uległam zmyłkom Nesbo, mimo że zakończenie nie do końca mi pasowało, to z pełną świadomością mogę napisać, że to jeden z najlepszych kryminałów jakie czytałam. Jest tu wszystko: złożona zagadka, wątek romantyczny, rzut oka na społeczność Oslo, cała galeria bohaterów i ich motywacji. Ksiązka jak najbardziej do polecenia dla każdego wielbiciela kryminałów, nie tylko tych skandynawskich ;)

wtorek, 6 stycznia 2015

Gillian Flynn- Zaginiona dziewczyna


Jest upalny letni poranek, a Nick i Amy Dunne obchodzą właśnie piątą rocznicę ślubu. Jednak nim zdążą ją uczcić, mądra i piękna Amy znika z ich wielkiego domu nad rzeką Missisipi. Podejrzenia padają na męża. Nick coraz więcej kłamie i szokuje niewłaściwym zachowaniem. Najwyraźniej coś kręci i bez wątpienia ma w sobie wiele goryczy – ale czy rzeczywiście jest zabójcą? Z siostrą Margo u boku próbuje udowodnić swoją niewinność. Jednak jeśli Nick nie popełnił zbrodni, gdzie w takim razie podziewa się jego cudowna żona?



Podczas szukania czegoś do czytania na domowych półkach okazało się, że mam tą książkę, która okrzyknięta została kryminałem roku. No cóż, grube tomiszcze ( prawie 650 stron!) zapowiadało całkiem nieźle spędzony czas. Muszę szczerze przyznać, że książkę przeczytałam rekordowo szybko, bo chyba w zaledwie 3 dni. Niby nic wielkiego, ale to juz dni z pracą, poświątecznym porządkowaniem, moim małym lenistwem, kończeniem sezonu świetnego serialu....no!.
Wracając do książki: dużym plusem jest pierwszoosobowa narracja, zarówno w wykonaniu głównego bohatera ( męża), jak i tytułowej zaginionej dziewczyny ( pamiętnik). Kolejnym plusem jest też to, że ta narracja nie jest szczera. A do tego nas przyzwyczaiły przecież takie formy opowieści, prawda? Ponadto język powieści jest dość lekki i mało skomplikowany, co ułatwia odbiór i czytanie w warunkach ekstremalnych ( podczas gotowania na przykład). Ale ten język to też główna wada tej książki, trudno mi o niej pisać "kryminał", bo niewiele ma z nim wspólnego. To taka typowa amerykańska odpowiedź na dobry kryminał :D  nie jest to zbyt ambitna pozycja jednym słowem. Ale czyta się szybko i przyjemnie. I chyba tak samo zapomina :)

środa, 31 grudnia 2014

Mariusz Szczygieł- Gottland


Wybór znakomitych reportaży poświęconych Czechom, uwikłanym w czasy, w jakich przyszło im żyć. Czechosłowacja i Czechy - Gottland - to kraj horroru, smutku i groteski. "Gottland" Mariusza Szczygła nie ma nic wspólnego ze stereoptypową opowieścią o kraju wesołków, zabijających czas przy piwie.
Aktorka Lida Baarova - kobieta, przez którą płakał Goebbels; rzeźbiarz Otakar Szvec – twórca największego pomnika Stalina na kuli ziemskiej, który nim skończył dzieło, postanowił się zabić, autentyczna siostrzenica Franza Kafki, która do dziś żyje w Pradze; piosenkarka Marta Kubiszova, której komunistyczny reżim na 20 lat zabronił śpiewać i skasował nagrania z radiowych archiwów; legendarny producent obuwia Tomáš Bata, który stworzył kontrolowane przez siebie miasto na 10 lat przed pomysłami Orwella; pisarz Eduard Kirchberger, który stworzył siebie na nowo i został Karelem Fabianem oraz wielu innych – to bohaterowie tej książki. Poprzez ich barwne życiorysy Mariusz Szczygieł opowiada o czasach, w jakich przyszło im (i nam) żyć. Opowiada o wygórowanej cenie, jaką musieli zapłacić za pozornie nieważne decyzje, o tragicznym splocie przypadku i przeznaczenia, kształtującym życie całych pokoleń."

Reportaże Mariusza Szczygła znałam głównie z czytania Dużego Formatu. Zawsze od nich zaczynałam czytanie tego tygodnika. Kiedy więc pewnego dnia składałam zamówienie w Empiku, pomyślałam: a czemu by nie?
Książka pojechała ze mną na urlop w Karkonosze i pochłonęłam ją niemal w dwa wieczory :) Mariusz Szczygieł ma  świetny styl pisania, taki który mi od razu przypadł do gustu: lekko ironiczny, niby niechcący podaje miliony faktów i ciekawostek, a na koniec okazuje się, że zaserwował sporą dawkę analizy, wiedzy i swojej fascynacji Czechami.  "Gottland" to opowieść o Czechach przez pryzmat ikon czeskich: Baty, Vondrackovej, Gotta. To skonfrontowanie dwóch postaw wobec obcych: polskiej ( walcz, nawet jeśli masz zginąć ty i cały twój naród, a stolica ma być zrównana z ziemią) i czeskiej ( bądź bierny, współpracuj, bunt nie ma sensu, a Praga dalej stoi). To opowieść o tym, że kojarzący nam się raczej pozytywnie Czesi mają sporo za uszami, że nie do końca są dumni ze swoich wyborów, ale nie robią nic, żeby zmienić to w przyszłości. Na półce czekają kolejne reportaże Szczygła, a ja już sobie na nie ostrzę ząbki :)

wtorek, 30 grudnia 2014

Jo Nesbo-Policja

"Zdawać by się mogło, że znalezione zwłoki oficera policji, leżące w miejscu dawno popełnionej zbrodni, to tylko zbieg okoliczności. Jednak w następnych miesiącach, w tym samym miejscu, giną kolejni funkcjonariusze badający tą sprawę. Na miejscu przestępstwa morderca nie zostawił żadnych śladów. Schemat postępowania staje się oczywisty. Policjanci umierają za nierozwiązane zbrodnie z przeszłości.
W  tym samym czasie w Szpitalu Centralnym policjanci pilnują pewnego tajemniczego pacjenta. Dlaczego się tam znalazł? i czemu niektórym zależy, aby się już nigdy nie obudził?"

Powiem tak: spośród książek Nesbo jest tylko jedna, którą uważam za słabą. A każda kolejna to coraz lepsze pisanie, formułowanie akcji, przeplatanie wątków, prowadzenie bohaterów. "Policja" to prawdziwy majstersztyk. Mimo, że Harry Hole pojawia się tu niezmiernie rzadko, cały czas czuć jego ducha, jest wspominany przez prowadzących śledztwo i widać, że nauczyli się oni wiele od niego. Jo Nesbo w tej książce wodzi nas za nos, przeplata wątki, pojawiają się niedopowiedzenia, nasze misternie budowane wyobrażenia okazują się z każdą stroną coraz bardziej nierealne, aż w końcu musimy przyznać: znowu Nesbo  mnie wykiwał:) I to jest to, co w dobrym kryminale cenię najbardziej. Świetna książka, nie sposób się od niej oderwać. Polecam wszystkim.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Katarzyna Bonda- Florystka

Hubert Meyer popełnił błąd w profilu i na jakiś czas porzucił pracę w policji. Stary przyjaciel prosi go o pomoc w przesłuchaniu matki, w związki z zaginięciem jej 9-letniej córki. Policjanci próbują tę sprawę połączyć z bestialskim zabójstwem 11-letniego Amadeusza, którego matka jest szanowaną w mieście florystką. Okazuje się, że była ona ostatnią osobą, która widziała Zosię żywą. Kobieta zaczyna pomagać policji w poszukiwaniach i gdy ciało odnajduje się na tym samym cmentarzu, gdzie pochowano Amadeusza, florystka staje się główną podejrzaną.

 Słyszałam o innej książce tej autorki ("Pochłaniacz")  i czytałam wiele pochlebnych opinii o pisarstwie Katarzyny Bondy. Kiedy dojrzałam tą książkę na bibliotecznej półce, od razu zawędrowała do kolekcji świątecznego stosika.
Książka jest bardzo dobra. Świetna akcja, pomieszanie wątków, motywów. Mimo, że na końcu zorientujemy się ile wskazówek dostaliśmy po drodze, poczujemy się oszukani- że jak to? Przecież to takie banalne było!  :) Bardzo podoba mi się Hubert Meyer, bardzo udana postać, dość nieszablonowa, myśląca, ale mająca też swoje wady. Podobnie jest z jego towarzyszką, Leną Pawłowską- inteligentna babka, znająca swoje mocne strony; ale też zakompleksiona i mająca swoje tajemnice. Razem tworzą duet, który doprowadza do wykrycia zbrodni.
Jedyne co mogę zarzucić tej książce, to dłużyzny. Cała powieść ma prawie 600 stron, uważam że spokojnie można było skrócić niektóre fragmenty bez straty dla ciągłości i napięcia akcji. Niemniej to kolejny dobry polski kryminał.

czwartek, 11 grudnia 2014

Wojciech Tochman- Jakbyś kamień jadła

"Tochman towarzyszy antropolożce Ewie Klonowski w jej wysiłku scalenia rozproszonych szczątków, w jej nadziei, że kolejny odkopany grób pomoże połączyć kości zmarzłych z pogrążoną w żałobie rodziną. Nie pferując wyroków, nie proponując komentarza autor pozwala, by głosy ocalonych same opowiedziały o tych wstrząsających poszukiwaniach. W rezultacie otrzymujemy żywy portret kraju nadal zmagającego się z konsekwencjami wojny. Jednak głęboki sens "Jakbyś książkę jadła" nie odnosi się wyłącznie do Bośni-opowiada o uniwersalnym ludzkim pragnieniu, by móc pogrzebać i opłakac ciało".

Jest to jeden z najlepszych reportaży, jakie kiedykolwiek czytałam. Książkę czytałam w sumie kilka miesięcy temu, ale pozostawiła ona w mojej pamięci ważny ślad. Wydawałoby się, że to taka książeczka na jeden wieczór, nieco ponad 100 stron. Czytałam ją tydzień. Wzbudza tyle emocji, każdym zdaniem, każdym rozdziałem. Po niektórych akapitach musiałam mieć dzien przerwy  i zając myśli czymś innym, błahym. Wierzyć się nie chce, że po doświadczeniach II wojny światowej, na naszym kontynencie znowu dzieją się takie rzeczy, jak w Bośni. Że "człowiek człowiekowi".... Tochman stawia na minimalizm, oszczędność formy. Nie zadaje pytań, nie komentuje. Przedstawia fakty, ich interpretacją zając musimy się sami. To wymagająca i niełatwa książka. Ale bardzo ważna.

wtorek, 9 grudnia 2014

Mariusz Czubaj-Martwe popołudnie


Upalne lato 2013 roku. W hotelu w Gdańsku zostaje zastrzelony polski parlamentarzysta. Motywy zabójstwa nie są jasne, a egzekucja budzi niepokój wśród polityków i urzędników państwowych. Zamordowany był członkiem komisji do spraw służb specjalnych, zaś przy zwłokach znaleziono amfetaminę. Kilka tygodni później Marcin Hłasko – niegdyś policjant, a dziś ekspert zajmujący się sprawami bezpieczeństwa w firmach – dostaje prywatne zlecenie. Hłasko ma odnaleźć byłego dziennikarza i specjalistę od marketingu politycznego, Daniela Okońskiego. Okazuje się, że mężczyzna pracował nad biografią wpływowego polskiego biznesmana i pewnego dnia zniknął bez śladu.
Hłasko przyjmuje zlecenie bez zbytniego entuzjazmu; teraz zamiast przesiadywać w domku fińskim na Jazdowie krąży po warszawskich slumsach i hipsterskich klubach na Placu Zbawiciela, styka się, jak sam mówi, z polską Świętą Trójcą, czyli przenikającym się światem polityki, biznesu i mediów.
Sprawa, która początkowo wydawała mu się banalna przybiera inny kształt, gdy dowiaduje się, że Okoński nie był jedynym, który zaginął w ostatnim czasie. Hłasko stopniowo odkrywa ślady prowadzące do zdarzeń sprzed wielu lat. I niektórzy zrobią wszystko, by detektyw zabrał zdobytą wiedzę do grobu.


Tomem tym Czubaj powołuje do życia nowego bohatera- Marcina Hłasko. Całkiem przyjemny typ ten Hłasko, poukładany, wykształcony, lubi biegać i nie słucha obsesyjnie muzyki  :) mam alergię ostatnio na takich detektywów, którzy jednocześnie są krytykami muzycznymi.
Bardzo podoba mi się styl prowadzenia narracji, taki z lekko wyczuwaną ironią, świetnym humorem. Hłasko jest świetnym obserwatorem współczesnej sceny politycznej i wypowiadanie przez niego komentarze są momentami mocno odważne i prowokujące.  Co ważne, większość wydarzeń brzmi całkiem prawdopodobnie i sensownie, fabuła wciąga od pierwszego czytania. Na pewno będę czekała na kolejne tomy z tym bohaterem.

czwartek, 4 grudnia 2014

Pierre Lemaitre- Zakładnik

" Ponad pięćdziesięcioletni Alain Delambre jest specjalistą od zarządzania zasobami ludzkimi i od czterech lat jest bezrobotny. Wciąż szuka pracy w swojej specjalności, ale nikt nie chce zatrudnić człowieka w jego wieku. Podejmuje się zatem najróżniejszych prac, aż do dnia, gdy dostaje zaproszenie od firmy poszukującej pracownika o jego kwalifikacjach na testy teoretyczny i praktyczny. Choć żona Nicole jest przeciwna jego udziałowi w dziwnej, nie liczącej się z ludzkimi uczuciami maskaradzie, to jednak Delambre postanawia wziąć udział w pozorowanym ataku terrorystów. Od momentu przemiany symulowanego ataku w prawdziwy, losy Delambre toczą się lawinowo. I choć kradzież milionów, szantaż, kłamstwa, manipulacja są jego udziałem, to towarzyszące im motywacja i przemyślenia są tak logiczne i konsekwentne, że potępiając Delambre, jednocześnie doskonale go rozumiemy".

Jeśli rekomendacją może być, czas jaki spędziłam nad tą książką, to zostanie ona uznana za rewelacyjną. I taka jest. W dwa długie weekendowe wieczory całkowicie zatopiłam się w mrocznym Paryżu, towarzyszyłam Alainowi Delambre w każdym jego kroku. Pierre Lemaitre postawił na narrację w pierwszej osobie, więc tak naprawdę całą historię poznajemy z ust głównego bohatera. Tylko niewielki fragment narracji zostaje na chwilę oddany komuś innemu, ale to genialny zabieg autora. Fabuła poprowadzona jest rewelacyjnie, sama nie wiedziałam czy mam się irytować na głownego bohatera, współczuć mu, czy dopingować w działaniach? Chęć posiadania pieniędzy, chęć posiadania pracy i bycia użytecznym jest tak potężnym motorem napędowym Alaina Delambre, że aż nieprawdopodobne. Wiem, że tacy ludzie są też w moim otoczeniu- gotowi zrobić dla pieniędzy bardzo wiele. Ale czy faktycznie warto? czy pieniądze dadzą nam upragnione szczęście i spełnienie?
Na te pytania bohater książki odpowiada: tak.
Fabuła  poprowadzona jest bardzo dobrze. Jest tyle zwrotów akcji, że czasami aż się w głowie kręciło ;) ale książka jak najbardziej godna polecenia.

piątek, 28 listopada 2014

Lisa Gardner-Samotna


Sama w matni kłamstw. Sama w gąszczu oskarżeń.
Sama wśród koszmarnych wspomnień.
Sama wobec wroga – wpływowego i bezwzględnego.
I prześladowcy, który już raz ją skrzywdził przed laty.

W obliczu nadchodzącego koszmaru Catherine Gagnon zdana jest tylko na siebie…
Snajper policji stanowej Massachusetts Bobby Dodge obserwuje przez lunetę tragiczne wydarzenia w pobliskim domu. Uzbrojony mężczyzna zabarykadował się w nim z żoną i dzieckiem. Mierzy do nich z broni,  powoli zaciskają palec na spuście.  Bobby ma tylko ułamek sekundy na decyzję, której może żałować do końca życia.
Dla kobiety, próbującej chronić dziecko przed ogarniętym szałem mężem, to nie pierwszy koszmar. Piękna, niedostępna i niebezpiecznie seksowna Catherine Gagnon ma za sobą bolesne wspomnienia. Dwadzieścia pięć lat wcześniej została porwana i uwięziona przez szaleńca, który uczynił z niej swoją seks niewolnicę. Czy znajdzie w sobie siłę i odwagę, by obronić własne dziecko?
Mroczny, niepokojący thriller, który przyprawia o solidne dreszcze.



Kolejna dobra ksiązka tej autorki. W odróżnieniu od poprzedniej czytanejk przeze mnie- w tej znalazłam to, co lubię i czego szukam: świetną intrygę, kilku podejrzanych, z których każdy może w takim samym stopniu być sprawcą, a naszym zadaniem jest wydedukować: który i dlaczego. W dodatku dość wyraziści główni bohaterowie, a zwłaszcza tytułowa samotna Catherine Gagnon. Miejscami jej współczułam, a momentami tak mnie irytowała, że sama się sobie dziwiłam.
To naprawdę dobry thriller. I zaczynam szukanie kolejnych tomów.

środa, 26 listopada 2014

Asa Traff, Camilla Grebe- Bardziej gorzka niz śmierć

"Pewnego deszczowego popołudnia w jednym ze sztokholmskich bloków pięcioletnie Tilda staje się świadkiem śmiertelnego pobicia swojej mamy. W tym samym czasie psychoterapeutka Siri wraz ze swoją przyjaciółką Ainą spotykają się z grupą kobiet, ofiar przemocy domowej, którym mają pomóc uporać się z traumatycznymi przeżyciami. Podczas serii wieczornych sesji kobiety dzielą się swoimi historiami, opowiadają o beznadziejnej miłości, przemocy i poniżeniu.Jednocześnie Siri przeżywa osobiste rozterki-czy powinna zawierzyć miłości, ktora i jej i tylu innym kobietom przyniosła jedynie rozczarowanie? Stopniowo dzieje Tilde splatają się z losami Siri i uczestniczek terapii grupowej. Poszukiwanie pojednania i zadośćuczynienia przeradza się w szalony pościg za mordercą".

Tyle wydawca. Brzmi zachęcająco, prawda? No ale książka rozczarowuje i to bardzo. Po pierwsze: to ani kryminał ani nawet thriller. To jest bardziej dramat psychologiczny z elementem kryminalnym. Po drugie: szalony pościg za mordercą? Nie ma czegoś takiego. Po trzecie: gdzie realia? czy psycholog będąca związana z policjantem prowadzącym śledztwo może tak przy okazji, podczas kolacji, zdradzać szczegóły terapii? a policjant- szczegóły śledztwa?  Nie lubię książek, w których faktyczny sprawca pojawia się pod sam koniec akcji, wprowadzony niejako na siłę, a podczas czytania całej ksiązki nie pojawia się ani razu. Zostaje nam odebrana satysfakcja z samodzielnego wydedukowania sprawcy, nie wiem jak inni- ale ja to uwielbiam w kryminałach. Mojej sympatii nie zdobyła również główna bohaterka, Siri.
Przygoda z tą serią kryminalną  skonczy się więc na tej jednej książce.

czwartek, 20 listopada 2014

Luke Delaney- Nieuchwytny

"Detektyw komisarz Sean Corrigan jest inny niż pozostali śledczy. Niewyobrażalna trauma z dzieciństwa dała mu silną determinację, by bronić niewinnych. Naznaczyła go też jednak umiejętnością rozpoznawania zła w innych- zła, które czai się również w nim samym. Kiedy dochodzi do brutalnego morderstwa na młodym mężczyźnie, Corrigan jako szef zespołu śledczego w południowym Londynie obejmuje prowadzenie sprawy. To, co początku wyglądało na zwyczajną zbrodnię w afekcie, bardzo szybko naprowadza Corrigana na trop kilku innych zabójstw-dzieła najgroźniejszego mordercy, z jakim do tej pory przyszło mu się zetknąć. Sprawca za każdym razem zmienia modus operandi i nie pozostawia żadnych śladów. Mimo to Corrigan wie ponad wszelką wątpliwość, że za każdym z morderstw stoi ten sam człowiek. Zaczyna się niebezpieczna zabawa w kotka i myszkę z zabójcą, ktory nie zawaha się uderzyć w krąg bliskich Corriganowi osób".
Trzeba przyznac, że notatka wydawcy bardzo mnie zaintrygowała i z wielką ciekawością sięgnęłam po tą książkę. I muszę przyznać, że się nie zawiodłam. Książka jest naprawdę dobra. Debiut Delaney`a udał się bardzo i mam tylko nadzieję, że to początek serii o komisarzu Corriganie.
To kryminał angielski, całkowicie inny więc od tego, do czego ostatnio przywykłam, czyli od kryminałów skandynawskich. Toczy się trudne śledztwo, co i rusz mamy zdania zwracające naszą uwagę na zapracowane policji londyńskiej, na jej kiepskie wyposażanie, na wagę dowodów zebranych na miejscu zbrodni. Sean Corrigan jest nie tylko komisarzem prowadzącym śledztwo, jednocześnie musi być niemal adwokatem diabła, czyli w tym przypadku mordercy. Każdy dowód, poszlakę, domysł musi sprawdzić pod kątem prawdopodobieństwa oraz dopuszczalności  przez brytyjski wymiar sprawiedliwości. Śledztwo to pojedynek mordercy z policjantem; pojedynek nieoczywisty, w którym przewaga jest raz po jednej raz po drugiej stronie. A wynik jest dość zaskakujący.
Polecam.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Ake Edwardson-Dom na końcu świata

"W domu na jednej z wysypek południowej części Goteborga znaleziono ciała trzech ofiar brutalnego mordu: matki i dwojga dzieci. Okazuje się, że morderca zostawił przy życiu trzecie dziecko. Kim jest zabójca? I dlaczego oszczędził niemowlę? Sprawa trafia do Erika Wintera, który po dwóch latach przerwy wraca do służby w policji. Winter pracuje nad rozwikłaniem zagadki, w której jest kilkoro podejrzanych. Jednak jego myśli krążą dookoła matki, która umiera na raka setki kilometrów od niego..."

Taki opis zamieścił wydawca na okładce książki. Sięgnęłam po ten tom, nie znając dwóch poprzednich części, więc do końca nie wiedziałam, co się działo u Erika Wintera. A tu okazało się, że przeprowadził się on do Hiszpanii, że ma dwie córeczki, że przerwa w pracy....
I mam mieszane uczucia co do tej książki. Z jednej strony czyta się dobrze, Edwardson to jednak dobry rzemieślnik. Mamy więc mroczną zagadkę, gęstą atmosferę, dom na całkowitym odludziu i śledczego prowadzącego śledztwo ze swoim zespołem, z którym od nowa musi się zgrać. Więc na tej płaszczyźnie jestem, można powiedzieć, zadowolona :)
Ale gdzie widzę niedociągnięcia? Przede wszystkim w doborze tematu. Uważam, że sięganie do motywu zabójstwa dzieci, to już ostateczność dla autora nie mającego pomysłu na książkę. Tu dodatkowo mamy jeszcze umierającą matkę Wintera. Tak jakby Edwardson się bał, że nie będzie w stanie przykuć uwagi czytelnika na dłużej bardziej banalnym śledztwem. I to trochę tak właśnie wygląda: śledztwo jest, prowadzone nawet dość energicznie, ale głównym pytaniem pozostaje "kto u diabła zabija dzieci?!". A odpowiedź, jaką uzyskujemy nie jest-jak dla mnie- satysfakcjonująca.
Nie wiem, czy skuszę się na kolejne książki Edwardsona. Może znowu za kilka miesięcy....