wtorek, 6 stycznia 2015

Gillian Flynn- Zaginiona dziewczyna


Jest upalny letni poranek, a Nick i Amy Dunne obchodzą właśnie piątą rocznicę ślubu. Jednak nim zdążą ją uczcić, mądra i piękna Amy znika z ich wielkiego domu nad rzeką Missisipi. Podejrzenia padają na męża. Nick coraz więcej kłamie i szokuje niewłaściwym zachowaniem. Najwyraźniej coś kręci i bez wątpienia ma w sobie wiele goryczy – ale czy rzeczywiście jest zabójcą? Z siostrą Margo u boku próbuje udowodnić swoją niewinność. Jednak jeśli Nick nie popełnił zbrodni, gdzie w takim razie podziewa się jego cudowna żona?



Podczas szukania czegoś do czytania na domowych półkach okazało się, że mam tą książkę, która okrzyknięta została kryminałem roku. No cóż, grube tomiszcze ( prawie 650 stron!) zapowiadało całkiem nieźle spędzony czas. Muszę szczerze przyznać, że książkę przeczytałam rekordowo szybko, bo chyba w zaledwie 3 dni. Niby nic wielkiego, ale to juz dni z pracą, poświątecznym porządkowaniem, moim małym lenistwem, kończeniem sezonu świetnego serialu....no!.
Wracając do książki: dużym plusem jest pierwszoosobowa narracja, zarówno w wykonaniu głównego bohatera ( męża), jak i tytułowej zaginionej dziewczyny ( pamiętnik). Kolejnym plusem jest też to, że ta narracja nie jest szczera. A do tego nas przyzwyczaiły przecież takie formy opowieści, prawda? Ponadto język powieści jest dość lekki i mało skomplikowany, co ułatwia odbiór i czytanie w warunkach ekstremalnych ( podczas gotowania na przykład). Ale ten język to też główna wada tej książki, trudno mi o niej pisać "kryminał", bo niewiele ma z nim wspólnego. To taka typowa amerykańska odpowiedź na dobry kryminał :D  nie jest to zbyt ambitna pozycja jednym słowem. Ale czyta się szybko i przyjemnie. I chyba tak samo zapomina :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz