czwartek, 8 września 2011

Louanne Rice- Ta jedna letnia noc

"
Lily Malone jest urzeczona surowym pięknem Nowej Szkocji i obietnicą nowego życia. Ma nadzieję, że w tym uroczym miejscu będzie mogła wychować dziewięcioletnią córeczkę, Rose, z dala od bólu i trudnej przeszłości. Na swej drodze spotka ludzi, których losy podążają podobną trajektorią - od bolesnych przeżyć ku nadziei. Jednym z nich będzie utalentowany naukowiec Liam Neill, w którym znajdzie oparcie. Nim sezon dobiegnie końca, Lily odkryje magię, która tkwi w najbardziej kochanych przez nas ludziach i codzienne cuda, dzięki którym rzeczy niezwykle mogą się zdarzyć wszędzie. "
 
Taaa...skąd taka książka wśród tych wszystkich kryminałow :))) ano, chciałam trochę odpocząć od mrocznej strony człowieka, od morderstw, alkoholizmu, pościgów etc. Chciałam poczytać książkę nastrojową, o miłości i dobrych uczynkach, której akcja rozgrywłaby się w jakimś ciekawym miejscu. Książka Luanne Rice dawała nadzieję, na taką właśnie rozrywkę. Ale tylko dawała, a wiadomo, co mówią o nadziei :) w książce jest tyke niedorzeczności i irytujących wątków, że aż strach. Prawdopodobieństwo opisanych zdarzeń jest conajmniej niewielkie. Postacie są tak cukierkowo dobre i wspaniałe, że aż się niedobrze robi... to taki ambitniejszy harlequin....nie obrażając czytających takie książki. Jedynym powodem, dla którego dotrwałam do końca, była chęć rozwiązania zagadki poruszonej w książce :)
Aż się boję sięgać po inną książkę, którą też wzięłam w ramach odkryminalniania się :))

1 komentarz:

  1. Cukierkowe postacie? Oj coś czuję, że to nie książka dla mnie. Na ogół słodycze mnie nie mdlą, ale słodcy bohaterowie to co innego...

    OdpowiedzUsuń