piątek, 16 września 2011

Jodi Picoult- Deszczowa noc

"
Co byś zrobił dla ukochanej osoby? Wzruszająca powieść o granicach miłości i lojalności, odwagi i przebaczenia…


Czasami robimy coś z pełną świadomością, że nie powinniśmy, a jednocześnie z przekonaniem, że w naszym postępowaniu nie ma niczego zdrożnego. A jak wiele jesteśmy w stanie zrobić dla ukochanej osoby? Skłamać? Dopuścić się kradzieży? A może nawet zabić? Jak bardzo trzeba kogoś kochać, żeby posunąć się do takiego czynu? To tylko niektóre z dylematów, jakie muszą rozwiązać bohaterowie "Deszczowej nocy” Jodi Picoult - powieści, w której za sprawą potęgi miłości ścieżki losu dwóch kuzynów rozchodzą się dramatycznie w przeciwstawnych kierunkach.

Życiem Camerona MacDonalda rządzi poczucie obowiązku. Jest szefem policji w małym miasteczku w stanie Massachusetts, zamieszkanym od pokoleń przez członków jednego szkockiego klanu, z którymi wiążą go więzy krwi i honoru. Jednak gdy jego kuzyn, Jamie, zjawia się przed komisariatem z ciałem żony i wyznaje, że własnoręcznie ją zabił, Cam aresztuje go bez chwili wahania, nie bacząc na łączące ich pokrewieństwo.

Dla Allie, żony Cama i miejscowej florystki, sytuacja nie jest tak jednoznaczna. Chociaż jest oddana mężowi nad życie, tym razem występuje przeciwko niemu i bierze stronę Jamiego, uwiedziona wizją mężczyzny, który tak bardzo kocha kobietę, że nie jest w stanie odmówić żadnej jej prośbie… nawet tej, by pozbawił ją życia."
To moja pierwsza od dawna książka Jodi Picoult, ale chyba przerwa była zbyt krótka ;) schemat ten co zawsze- kontrowersyjny temat, przeciwnicy i zwolennicy jednej z opcji, sala sądowa i zadowalające wszytkich zakończenie. Czyta się oczywiście bardzo sprawnie, książka wciąga, zajmuje myśli. Jednak poruszony temat- w tym przypadku zabicie ukochanej osoby, aby ulżyć jej w cierpieniach, wydaje mi się w tej książce potrwaktowany zbyt powierzchownie. Generalnie Picoult zdaje się opowiadać ZA takim przyzwoleniem i na przykładzie Jamiego MacDonalda pokazuje nam motywy, którymi mogą kierować się tacy " przyzwoleni zabójcy". Ale czy każdy ma takie pobudki? czy możemy samowolnie ocenić, że podczas aktu uśmiercania, tej osobie się nagle nie odwidzialo? czy taki akt jest wyrazem egoizmu usmiercanego czy uśmiercającego? Sporo pytań, odpowiedzi mniej.
Pojawia się też wątek romasnowy, ale jest jakiś dziwny :) Cam, przykładny komendant, wdaje się w romas z kobietą znikąd. Podczas rozmów okazuje się, że łączy ich sporo, mi.in odwiedzali te same miejsca na świecie. jak dla mnie za duzo tych zbiegów okoliczności i sama osoba Mii jest dla mnie nierealna, choć sympatyczna. :)

2 komentarze: