Tak zachęca wydawca na okładce: " Jest luty. Najzimniejszy do lat. Pewnej szczególnie mroźnej nocy wśród jałowych, chłostanych wiatrem równin Östergötland zostaje znalezione potwornie okaleczone ciało mężczyzny. Śledztwo prowadzi komisarz Malin Fors z policji w Linköping, samotna matka po przejściach, która pije za dużo tequili i uprawia za dużo ostrego seksu ze swoim kochankiem, dziennikarzem z miejscowej gazety. Śledztwo ma dać odpowiedź na pytanie, kto zabił i dlaczego zrobił to w tak okrutny sposób. Malin rusza tropem mordercy, a polowanie to prowadzi ją do najmroczniejszych zakątków ludzkiego serca…".
Do książki tej podchodziłam niemal rok. Przymierzałam się do jej kupienia, ale jak już zachodziłam do empiku, zawsze jakaś inna książka przyciągała moją uwagę i z ta inną wychodziłam do domu, a Mons zostawał. I chyba dobrze się stało. Książka reklamowana jest jako całkowita nowość w podejściu do prowadzenia akcji kryminalnej. I faktycznie, narracja jest tu inna niż ta, do której jesteśmy przyzwyczajeni, wypowiada się między innymi sama ofiara. Autor jednak często robi "przeskoki" z myśli jednego bohatera do drugiego, czasem trudno się zorientować, kto teraz ma prawo głosu.
Dużym plusem książki jest główna bohaterka Malin Fors, choć zapowiadanego ostrego seksu jakoś w książce jest niewiele. Ale wiele jest samej Malin, samotnej matki, trochę za dużo pijącej, zdającej sobie sprawę ze swojej samotności i tęskniącej do Kogoś. Jest to konkretna postać. Jako matka- niepewna, czasem nazbyt ciekawska i wymagająca, a czasami chcąca być przyjaciółką córki. Jako śledcza- dociekliwa, inteligentna, dążąca do prawdy, zawzięta,ale nie opętana manią odnalezienia zabójcy.
Generalnie mocną stroną książki są ludzie- postacie pierwszego i drugiego planu dosyć wyraziste, rzeczywiste. To co mogę przypisać na minus, to rozwiązanie zagadki. Tak naprawdę każdy oglądający CSI, czytający sporo kryminałów w odpowiednim momencie poczuje pewność: to TA osoba, bo... I pozostaje nam doczytać do końca, czy faktycznie dobrze rozwiązaliśmy zagadkę. Więc z zaskoczenia nici. Mons Kallentoft lepszy niż Stieg Larsson?? ( taka uwaga jest na okładce). Zdecydowanie NIE.
Czy książkę polecę? Jeśli już nie macie co czytać- tak. Ale jeśli stosik jest nowy, to tą pozycję zostawcie na koniec. Nie wiem, czy sięgnę po kolejne części, choć kuszą mnie dalsze losy Malin.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz