środa, 13 lipca 2011

Sławomir Rawicz-Długi marsz

Wiosną 1941 roku autor, 26 - letni polski porucznik kawalerii, organizuje ucieczkę z obozu nr 303 na Syberii. Towarzyszy mu sześciu więźniów z różnych krajów, w tym jeden obywatel USA. Uciekinierzy przedzierają się na południe przez tajgę, wyżyny Mongolii, pustynię Gobi, Tybet, Himalaje, do ,brytyjskich Indii - ponad 6000 km. Nie maja mapy ani kompasu, jedyny ich ekwipunek to siekiera i nóż. Codziennie czyhają na nich nowe niebezpieczeństwa. Mimo wielkiej woli przeżycia, odwagi i wytrzymałości fizycznej nie wszystkim uda się osiągnąć cel.

Powiem szczerze,że po przeczytaniu tej książki miałam bardzo mieszane uczucia. O książce usłyszałam, kiedy powstawała produkcja hollywoodzka z Colinem Farrelem.Mąż zaczął namawiać na kupno książki, a ja uległam. Przeczytaliśmy ją oboje i wrażenia mamy podobne. Po 1- jakby ktoś streścił jakąś dłuższą opowieść. Wszystko wydawało się lekko odrealnione, szczególnie po przeczytaniu iluś tam książek o obozach hitlerowskich czy o Gułagu. Wydaje mi się nieprawdopodobne, że pod okiem Rosjan udało się Rawiczowi i jego towarzyszom odkładać chleb, skóry, nóż czy siekierę. Kręciłam głową, kiedy czytałam o przeprawie przez pustynię bez wody ( prawie bez wody- pili ją co ok. 8 dni). Potem trafiłam na TEN artykuł i zrobiło mi się co najmniej nieswojo.
Samą historię czyta się z wielkim zainteresowaniem, jesteśmy ciekawi, jak dalej potoczą się losy bohaterów. W posłowiu autor wyjaśnia, co się z nim działo po ucieczce. Dla ułatwienia przyswojenia sobie całej trasy, na początku książki znajduje się schematyczna mapa. Ktokolwiek przeszedł taką trasę, zasługuje na szacunek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz