poniedziałek, 4 lipca 2011

Liza Marklund- Czerwona Wilczyca

"
Pewnej ciemnej zimowej nocy w wypadku samochodowym w Luleå, na północy Szwecji, ginie dziennikarz miejscowej gazety. Jego śmierć budzi zainteresowanie Anniki Bengtzon, która ostatnio współpracowała z dziennikarzem w związku ze sprawą pewnego ataku na bazę lotniczą w latach 60. ubiegłego wieku. Szybko okazuje się, że wypadek był upozorowany, a dziennikarz został zamordowany. Annika zostaje wciągnięta w sieć intryg. Podejrzewa, że zabójstwo ma coś wspólnego ze sprawą, którą razem się zajmowali, ale nikt nie chce jej wierzyć. Kiedy jej szef wręcz zakazuje jej zajmowania się sprawą, Annika postanawia działać na własną rękę."
Mam mieszane uczucia co do tej książki....
Zacznę od plusów-akcja i jej tempo. Jak to u Marklund- doskonałe. Autorka doskonale wie, jak podtrzymać napięcie, jak ciągle przykuwać uwagę czytelnika. W odpowiednich momentach spowalnia akcję, żeby za chwile podkręcić ja jeszcze mocniej. Annika Bengtzon w amoku pisania jest nie do zatrzymania. Tu poznajemy  Annikę inną , niż ta z poprzednich części. Akcja dzieje się kilka miesięcy po Zamachowcu, Annika ciągle przeżywa jeszcze poprzednie wydarzenia, wspomnienia dopadają ją w różnych nieoczekiwanych momentach. Jest bardziej melancholijna, skupiona na pracy, przez chwile wątpi w swoją ocenę sytuacji i świadomość działań. Jej życie prywatne wydaje się zmierzać ku katastrofie, przyjaciółka wpada w objęcia alkoholu. W pracy szef zaczyna wątpić w umiejętności Anniki. Jednym słowem dzieje się sporo.
Co zgrzyta? według mnie- dobór tematu. Dziennikarskie śledztwo ma tym razem  dotyczyć wydarzeń z lat 60. XX wieku i ataku na bazę lotniczą. Okazuje się, że z tamtymi wydarzeniami związana jest grupa ludzi zafascynowana maoizmem, zwalczająca kapitalizm. Z atakiem związana jest też tytułowa Czerwona Wilczyca i teoretycznie jej może zaszkodzić wyjście całej historii na jaw. Jednak wszystko to wydaje się jakieś mało wiarygodne, po 30 latach od wydarzeń uczestnicy nadal boją się swojego przywódcy, choć ten tak naprawdę niczym im nie może już zaszkodzić... Jednym słowem- jak dla mnie samo tło afery jest mało wiarygodne, lekko naciągane. Takie nawiązania do przeszłości jednak lepiej wychodzą Camilli Lackberg, niż Marklund.
Fanom Marklund- czyli mnie też- książka powinna zaspokoić. Jednak ten, kto sięgnie po raz pierwszy po Marklund i akurat po tą książkę, może poczuc się rozczarowany.

2 komentarze:

  1. Zaciekawiła mnie ta książka. Ale skoro piszesz, że rozczarowała cię, to chyba przemyślę jej kupno.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. szkoda pieniędzy na kupowanie :( te 35zł można spozytkować o wiele lepiej :) np jest nowa Marinina- boska :))

    OdpowiedzUsuń