" Pod koniec dwudziestego wieku matka młodej redaktorki, Edith Burchill dostaje list, który zaginął przed pięćdziesięcioma laty. Edith postanawia odkryć tajemniczą przeszłość matki. Dowiaduje się, że została ewakuowana razem z innymi dziećmi w 1939 roku z Londynu i przez półtora roku mieszkała w zamku Milderhurst w Kencie, siedzibie słynnego pisarza, Raymonda Blythe’a, autora jej ulubionej powieści z dzieciństwa. Edith odwiedza zamek i przekonuje się, że nadal mieszkają w nim trzy córki Raymonda. Z czasem odkrywa coraz więcej tajemnic zamku...'
Kate Morton ponownie zabiera nas w podróż do przeszłości w celu odkrycia starej tajemnicy... Tym razem akcja dzieje się głównie w latach 1941 oraz 1992. Wspomniana wyżej Edith zgłębia tajemnicę jaka okryła zamek, stara się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jedna z sióstr- Juniper, popadła w obłęd? i jaki związek z tym ma jej matka oraz Thomas Cavill? w jaki sposób powstała powieść Człowiek z błota", którą uwielbia od dzieciństwa i dlaczego kolejna z sióstr- Saffy, porzuciła marzenia o pisaniu. W miarę odkrywania kolejnych tajemnic, pojawia się coraz więcej pytań. Podoba mi się drobiazgowość, z jaką Edith bada każdą informację i przesłankę. Jak pokonując własne lęki zwiedza gmaszysko zamku, wspina się na niebezpieczną wieżę. Czytając książkę niemal czuć opisywaną wilgoć i stęchliznę, słychać szalejące burze i grzmoty błyskawic...z drugiej strony ciekawie byłoby zasiąść w żółtym saloniku i słuchać opowieści sprzed lat. Kate Morton ponownie stanęła na wysokości zadania i napisała kolejną rewelacyjną powieść. "milczący zamek" podobał mi się bardziej niż czytany niedawno "Zapomniany ogród", choć nie umiem wytłumaczyć do końca, dlaczego :) może przez to, że opisy zamku bardziej jeżyły mi włosy na plecach :D a może dlatego, że ciekawej powieści było o kilkadziesiąt stron więcej? :)) polecam do przeczytania !
sobota, 31 grudnia 2011
piątek, 30 grudnia 2011
Richard Paul Evans- Stokrotki w śniegu
"
Powieść pisana była pod wpływem "Opowieści wigilijnej" Dickensa, o czym sam autor zresztą nas informuje. Jest to taka współczesna wersja Scrooge`a. Najpierw jest się złym, żeby stać się dobrym. Opowieść jest trochę naiwna, ale jednak pokazuje,że nigdy nie jest za późno, aby coś zmienić i zacząć od nowa. Książka akurat na świąteczny czas :)
Czy można dostać drugą szansę i rozpocząć wszystko od nowa?
James Kier zginął w wypadku. Tak przynajmniej wszystkim się wydawało.
On sam dowiedział się o własnej śmierci z gazet. Pomyłkę szybko wyjaśniono, ale błąd popełniony przez dziennikarza ucieszył wszystkich znajomych Jamesa.
Nic dziwnego.
Nie był kandydatem na najlepszego przyjaciela.
Bezwzględny szef. Rekin biznesu wyznający zasadę - po trupach do celu. Mąż, który zostawia umierającą żonę. Ojciec znienawidzony przez syna.
Czy można zacząć wszystko od nowa?
Wynagrodzić popełnione krzywdy?
Przebaczyć innym i sobie?"
Główny bohater, James Kier, to rekin biznesu- nieczuły, bezwzględny, w ciągu chwili wyczuwający najmniejszą słabość przeciwnika i bezwzględnie ją wykorzystujący. Zwykł mawiać: "Jeżeli chcesz mieć przyjaciół, zapisz się do klubu książki. Jeżeli zależy ci na pieniądzach, zacznij robić interesy. Tylko głupiec może pomylić te dwa zajęcia". Nie budzi naszej sympatii jego zawodowe życie, ani prywatne- swojej żonie wysłał pozew rozwodowy w dniu, kiedy wróciła z chemioterapii, wcześniej zostawił ja dla młodszej kochanki; syn nie chce z num rozmawiać, ani zaprosić na swój ślub; James nie ma przyjaciół, ani bliskich. A jednak wcale nam go nie żal. Do czasu. W gazetach podana zostaje przypadkowo informacja, że James Kier zginął w wypadku samochodowym. Wtedy na jaw wychodzą prawdziwe intencje i myśli ludzi, którzy musieli z nim pracować. Kier czyta te rewelacje, jednak nie do końca robią one na nim wrażenie. Przełomem staje się wizyta na pogrzebie jego imiennika- Jamesa Kiera, kierowcy autobusu. To tam nasz bohater dowiaduje sie, że bycie " tylko kierowcą autobusu" może być czymś znacznie więcej. Wtedy postanawia zmienić swoje życie.Powieść pisana była pod wpływem "Opowieści wigilijnej" Dickensa, o czym sam autor zresztą nas informuje. Jest to taka współczesna wersja Scrooge`a. Najpierw jest się złym, żeby stać się dobrym. Opowieść jest trochę naiwna, ale jednak pokazuje,że nigdy nie jest za późno, aby coś zmienić i zacząć od nowa. Książka akurat na świąteczny czas :)
piątek, 23 grudnia 2011
Świąteczne życzenia
Dla wszystkich moli książkowych i nie tylko- wesołych , spokojnych, rodzinnych i pełnych miłości Świąt Bożego Narodzenia :) Oby każdy z nas znalazł pod choinką TĄ wymarzoną książkę :))) życzę wam także, aby znalazł się czas na czytanie wszystkich zaplanowanych książek :)))
Anne Hart- Herkules Poirot. Życie i czasy
Ulubiony bohater królowej zbrodni jest chyba pierwszym książkowym detektywem, który doczekał się prawdziwej, naukowo udokumentowanej biografii. Wielbiciele powieści Agathy Christie mają wreszcie możność prześledzenia wszystkich spraw prowadzonych przez Poirota i poznania tych szczegółów jego życia, które przy czytaniu powieści na ogół umykają uwadze. Czy wiemy - na przykład - w kim się kochał wielki detektyw? Herkules Poirot, na pozór zmanierowany elegant, w gruncie rzeczy był najbystrzejszym i najbardziej wyrafinowanym detektywem, jaki kiedykolwiek chodził po ulicach Londynu. Swojej twórczyni, niezrównanej Agacie Christie, przysparzał jednak nieraz mnóstwa kłopotów. W roku 1938, a więc blisko dwadzieścia dwa lata po powołaniu go do życia, pisarka dała upust swym odczuciom w wywiadzie: "Są chwile, kiedy zadaję sobie pytanie: Po cóż, ach, po cóż wymyśliłam tę paskudną, napuszoną i nieznośną kreaturę? Wiecznie wszystko porządkuje, wiecznie się chwali, wiecznie podkręca wąsy i przekrzywia tę swoją jajowatą głowę. (...) A kiedy udowadniam, że kilkoma pociągnięciami pióra mogłabym go unicestwić, replikuje pompatycznie: To niemożliwe. Poirot jest za sprytny, by się go pozbyć w taki sposób." I rzeczywiście. Poirot od pierwszej chwili poznał się na mistrzyni opowieści i już nigdy się od niej nie odczepił. To dla niego obmyślała swe perfekcyjne zagadki, zapewniając w ten sposób i jemu, i sobie prawdziwą nieśmiertelność.
Nie było by Świąt, gdybym tradycyjnie, jak co roku nie sięgnęła po ta książkę. Kupiłam ja jakieś 10 lat temu w Zakopanem, w takim namiocie z tanimi książkami i od tamtej pory co roku, na Święta właśnie, wracam do niej. Czytam całą, lub tylko wybrane rozdziały. Herkulesa Poirot bowiem uwielbiam, zajął on w moim sercu miejsce, przeznaczone dla Sherlocka Holmesa ( tego kochałam w wieku od 9 do 14 roku życia, potem odkryłam Poirota ;)) Tego, kto przeczytał całą twórczość Agaty Christie nie raz, nie dwa a może i nie trzy razy, na pewno ucieszy taka pozycja systematyzująca wiedzę o najlepszym z detektywów. Czasami na jaw wychodzą jakieś nowe rzeczy, których nie wiedzieliśmy o Poirot, lub na które nie zwróciliśmy uwagi, a wtedy już mamy pretekst aby kolejny raz sięgnąć po którąś z książek z naszym bohaterem. I niech was nie zniechęci współmałżonek lub inny partner, który kiwa z politowaniem głową i mówi: znowu JĄ czytasz? nie znudziło ci się jeszcze?" Ano, nie znudziło :p ( JĄ= Agatę Christie ).
Nie było by Świąt, gdybym tradycyjnie, jak co roku nie sięgnęła po ta książkę. Kupiłam ja jakieś 10 lat temu w Zakopanem, w takim namiocie z tanimi książkami i od tamtej pory co roku, na Święta właśnie, wracam do niej. Czytam całą, lub tylko wybrane rozdziały. Herkulesa Poirot bowiem uwielbiam, zajął on w moim sercu miejsce, przeznaczone dla Sherlocka Holmesa ( tego kochałam w wieku od 9 do 14 roku życia, potem odkryłam Poirota ;)) Tego, kto przeczytał całą twórczość Agaty Christie nie raz, nie dwa a może i nie trzy razy, na pewno ucieszy taka pozycja systematyzująca wiedzę o najlepszym z detektywów. Czasami na jaw wychodzą jakieś nowe rzeczy, których nie wiedzieliśmy o Poirot, lub na które nie zwróciliśmy uwagi, a wtedy już mamy pretekst aby kolejny raz sięgnąć po którąś z książek z naszym bohaterem. I niech was nie zniechęci współmałżonek lub inny partner, który kiwa z politowaniem głową i mówi: znowu JĄ czytasz? nie znudziło ci się jeszcze?" Ano, nie znudziło :p ( JĄ= Agatę Christie ).
środa, 21 grudnia 2011
Kate Morton- Zapomniany ogród
Powieść o poszukiwaniu korzeni i własnej tożsamości. Trzy pokolenia kobiet i łącząca je tajemnica. Rok 1913. Porzucona przez matkę na statku płynącym z Londynu do Australii mała dziewczynka zostaje przygarnięta przez bezdzietnych rodziców. Ukończywszy 21 lat, Nell O'Connor powraca do Anglii, by poznać prawdę o sobie. Kim naprawdę jest? Jakie nosi nazwisko? Wiele lat później jej wnuczka, Cassandra, wyrusza w podobną podróż - do krainy przeszłości, intryg, miłości i zdrady. Dzięki zapiskom babci odsłania kolejne fragmenty mrocznej układanki. Klucz do prawdy leży w wybudowanej na szczycie klifu starej chatce i otaczającym ją sekretnym ogrodzie, wiekowym dworze należącym do arystokratycznej rodziny Mountrachet i tajemniczym labiryncie.'
To druga przeczytana przeze mnie książka Kate Morton, a w poczekalni jest jeszcze "Milczący zamek" i każda następna wydana powieść Autorki. Takie książki mogłabym pół życia czytać- świetna fabuła, doskonale przeplatające sie ze sobą wątki z trzech różnych okresów, bardzo dobrze rozpisane postaci, wątek tajemnicy.... Czyta się niesamowicie szybko, cały czas byłam ciekawa co jest na następnej stronie, i na nastepnej... Gdzieś "w powietrzu" czuć było "Zaczarowany ogród" i ja przed oczami miałam film Agnieszki Holland :) jednak to był tylko taki delikatny oddech inspiracji, żadne tam zżynanie i pójście na łatwiznę ze strony Morton :)) Bardzo podobały mi się bajki wplecione w historię tych kobiet. Bajki te należy czytać bardzo dokładnie, bo sporo wyjaśniają. Dla mnie np od początku było jasne, kim była matka ( nie chcę spojlerować, dla tych co czytali, informacja będzie jasna ) :)) Polecam !
To druga przeczytana przeze mnie książka Kate Morton, a w poczekalni jest jeszcze "Milczący zamek" i każda następna wydana powieść Autorki. Takie książki mogłabym pół życia czytać- świetna fabuła, doskonale przeplatające sie ze sobą wątki z trzech różnych okresów, bardzo dobrze rozpisane postaci, wątek tajemnicy.... Czyta się niesamowicie szybko, cały czas byłam ciekawa co jest na następnej stronie, i na nastepnej... Gdzieś "w powietrzu" czuć było "Zaczarowany ogród" i ja przed oczami miałam film Agnieszki Holland :) jednak to był tylko taki delikatny oddech inspiracji, żadne tam zżynanie i pójście na łatwiznę ze strony Morton :)) Bardzo podobały mi się bajki wplecione w historię tych kobiet. Bajki te należy czytać bardzo dokładnie, bo sporo wyjaśniają. Dla mnie np od początku było jasne, kim była matka ( nie chcę spojlerować, dla tych co czytali, informacja będzie jasna ) :)) Polecam !
środa, 14 grudnia 2011
Charlotte Link- Drugie dziecko
"
W niewielkim, sennym, nadmorskim miasteczku w północnej Anglii zostaje w wyjątkowo bestialski sposób zamordowana studentka. Policja drepcze w miejscu, gdyż morderca nie zostawił żadnych śladów.
Parę miesięcy później, w pobliżu samotnej farmy, zamieszkałej przez zdziwaczałego wdowca i jego córkę, zostaje popełniona kolejna zbrodnia. Tym razem ofiarą pada starsza kobieta.
Ambitna i żądna sukcesu komisarz Valerie Almond za wszelką cenę pragnie złapać sprawcę. Podejrzewa, że klucz do rozwiązania tajemniczych morderstw tkwi w przeszłości rodziny drugiej z ofiar. Nie przypuszcza jednak, że tajemnica będzie sięgać aż czasów drugiej wojny światowej, kiedy to w miasteczku pojawiła się z ewakuowanego Londynu dwójka dzieci.
Valerie odkrywa, że wszelki ślad po jednym z dzieci, niedorozwiniętym umysłowo chłopcu, bezpowrotnie zaginął. Co się stało z drugim dzieckiem? Czyżby powrócił teraz jako dorosły mężczyzna, by się okrutnie zemścić? Jeśli tak, to za co? Czy uderzy po raz trzeci? Jaką mroczną tajemnicę kryje odludna farma i jej dziwni mieszkańcy?"
Książki Charlotty Link czytam zawsze z dużym zainteresowaniem, nie zawiodlam się na tych dotychczas przeczytanych. "Drugie dziecko" to bardziej powieść psychologiczna z elementami kryminalnymi. Link świetnie wprowadza róznorodne postaci, żadna z nich nie jest jednowymiarowa, każda w zasadzie wzbudza rózne emocje i sympatie. Bardzo dobrze przeplatają się też wątki: współczesny z tym sprzed 60-ciu lat. Tajemnica tytułowego drugiego dziecka wyjaśnia się pod koniec ksiązki i jak dla mnie jest naprawdę wstrząsająca. Zresztą samo zakończenie również jest całkowicie zaskakujące, chociaż po fakcie, wracając myslami do książki, mozna sobie pluć w brodę, że się wcześniej nie zorientowało, kto jest kim :)
Podoba mi się klimat opisywany w książce, małe senne miasteczko, mgła, rozległe terytoria. Morderstwa są jakby pretekstem do ukazania zachowań róznych bohaterów. Wydaje mi się, że ksiązka powinna się spodobac, choć jej czytanie zostawiłabym już na po świętach :)
W niewielkim, sennym, nadmorskim miasteczku w północnej Anglii zostaje w wyjątkowo bestialski sposób zamordowana studentka. Policja drepcze w miejscu, gdyż morderca nie zostawił żadnych śladów.
Parę miesięcy później, w pobliżu samotnej farmy, zamieszkałej przez zdziwaczałego wdowca i jego córkę, zostaje popełniona kolejna zbrodnia. Tym razem ofiarą pada starsza kobieta.
Ambitna i żądna sukcesu komisarz Valerie Almond za wszelką cenę pragnie złapać sprawcę. Podejrzewa, że klucz do rozwiązania tajemniczych morderstw tkwi w przeszłości rodziny drugiej z ofiar. Nie przypuszcza jednak, że tajemnica będzie sięgać aż czasów drugiej wojny światowej, kiedy to w miasteczku pojawiła się z ewakuowanego Londynu dwójka dzieci.
Valerie odkrywa, że wszelki ślad po jednym z dzieci, niedorozwiniętym umysłowo chłopcu, bezpowrotnie zaginął. Co się stało z drugim dzieckiem? Czyżby powrócił teraz jako dorosły mężczyzna, by się okrutnie zemścić? Jeśli tak, to za co? Czy uderzy po raz trzeci? Jaką mroczną tajemnicę kryje odludna farma i jej dziwni mieszkańcy?"
Książki Charlotty Link czytam zawsze z dużym zainteresowaniem, nie zawiodlam się na tych dotychczas przeczytanych. "Drugie dziecko" to bardziej powieść psychologiczna z elementami kryminalnymi. Link świetnie wprowadza róznorodne postaci, żadna z nich nie jest jednowymiarowa, każda w zasadzie wzbudza rózne emocje i sympatie. Bardzo dobrze przeplatają się też wątki: współczesny z tym sprzed 60-ciu lat. Tajemnica tytułowego drugiego dziecka wyjaśnia się pod koniec ksiązki i jak dla mnie jest naprawdę wstrząsająca. Zresztą samo zakończenie również jest całkowicie zaskakujące, chociaż po fakcie, wracając myslami do książki, mozna sobie pluć w brodę, że się wcześniej nie zorientowało, kto jest kim :)
Podoba mi się klimat opisywany w książce, małe senne miasteczko, mgła, rozległe terytoria. Morderstwa są jakby pretekstem do ukazania zachowań róznych bohaterów. Wydaje mi się, że ksiązka powinna się spodobac, choć jej czytanie zostawiłabym już na po świętach :)
środa, 7 grudnia 2011
Denis Avey- Człowiek, który wkradł się do Auschwitz
"Człowiek, który wkradł się do Auschwitz" to historia brytyjskiego żołnierza, który z własnej woli przedostał się do obozu Auschwitz III-Monowitz. Denis Avey zaciągnął się do wojska w 1939 roku. Uczestniczył w walkach w Afryce Północnej w szeregach 7 Dywizji Pancernej. Gdy dostał się do niewoli, umieszczono go w jenieckim obozie pracy E715 w Monowicach. Tam dowiedział się o okrucieństwach, jakich dopuszczano się wobec więźniów sąsiedniego obozu koncentracyjnego. By zostać świadkiem bestialstwa nazistów zrezygnował z ochrony, jaką dawał mu mundur brytyjskiego żołnierza. Przebrany w pasiak żydowskiego więźnia dwukrotnie wkradł się do Auschwitz III – miejsca, w którym wyniszczającą pracą dla niemieckiego koncernu IG Farben skazywano więźniów na powolną śmierć. Denis Avey przeżył również tragiczny marsz śmierci, w który przerodziła się ewakuacja tysięcy więźniów przed zbliżającą się Armią Czerwoną. Po długiej wędrówce przez Europę Środkową Avey w końcu wrócił do ojczyzny. Przez wiele lat nie był w stanie mówić o bolesnych wydarzeniach z przeszłości, nawiedzających jego myśli i dręczących go w sennych koszmarach. Dziś Denis Avey opowiada swoją historię. Jest ona równie porywająca, jak wzruszająca; ukazuje losy zwykłego człowieka, którego głęboko zakorzenione poczucie moralności i zdumiewająca odwaga uczyniły kimś niezwykłym. To książka niezwykle ważna, w samą porę przypominająca o zagrożeniach, wobec których staje każde społeczeństwo skażone nietolerancją i rasizmem. "
Szczerze mówiąc książka mnie rozczarowała. Owszem, jest napisana dobrze, Denis Avey potrafi barwnie opisywać rzeczywistość, zwraca uwagę na wiele szczegółów. Ale... Nastawiłam się na inną opowieść- myslałam, że- zgodnie z tytułem- zostanie opowiedziana historia, w jaki sposób Avey dostał się do Auschwitz oraz o tym co tam zobaczył i jak zareagował. A tak naprawdę książka jest biografią Aveya, opisuje jego wstąpienie do wojska, walki w Afryce, niewolę w obozie dla jeńców alianckich, który to znajdował się w pobliżu KL Auschwitz Monowitz. Tam właśnie doszło do tego, co w tytule zapowiada pasjonującą historię. A tak naprawdę historia ta zajmuje w książce kilka stron.. Avey zamienia się miejscem z jendym z zydowskich więźniów, w zasadzie w obozie Auschwitz w sumie spędza 2 noce i 2 dni. Oczywiście podziwiam jego odwagę i dezycję, żeby zrezygnować z "wygód" własnego obozu na rzecz tego, aby na własne oczy zobaczyć, co dzieje się "u pasiaków". Niemniej, jak już wspominałam, nastawiłam się na więcej. Myślałam, że książka będzie bardziej w klimacie "Pięciu lat kacetu" Grzesiuka- opowie o życiu codziennym w obozie, tylko tym razem widzianymi oczami ochotnika. tego tu nie ma. Dlatego każdy, kto sięgnie po tą książkę, zachęcony pięknymi zapowiedziamy wydawcy, może poczuć się zawiedziony. Jak ja.
Szczerze mówiąc książka mnie rozczarowała. Owszem, jest napisana dobrze, Denis Avey potrafi barwnie opisywać rzeczywistość, zwraca uwagę na wiele szczegółów. Ale... Nastawiłam się na inną opowieść- myslałam, że- zgodnie z tytułem- zostanie opowiedziana historia, w jaki sposób Avey dostał się do Auschwitz oraz o tym co tam zobaczył i jak zareagował. A tak naprawdę książka jest biografią Aveya, opisuje jego wstąpienie do wojska, walki w Afryce, niewolę w obozie dla jeńców alianckich, który to znajdował się w pobliżu KL Auschwitz Monowitz. Tam właśnie doszło do tego, co w tytule zapowiada pasjonującą historię. A tak naprawdę historia ta zajmuje w książce kilka stron.. Avey zamienia się miejscem z jendym z zydowskich więźniów, w zasadzie w obozie Auschwitz w sumie spędza 2 noce i 2 dni. Oczywiście podziwiam jego odwagę i dezycję, żeby zrezygnować z "wygód" własnego obozu na rzecz tego, aby na własne oczy zobaczyć, co dzieje się "u pasiaków". Niemniej, jak już wspominałam, nastawiłam się na więcej. Myślałam, że książka będzie bardziej w klimacie "Pięciu lat kacetu" Grzesiuka- opowie o życiu codziennym w obozie, tylko tym razem widzianymi oczami ochotnika. tego tu nie ma. Dlatego każdy, kto sięgnie po tą książkę, zachęcony pięknymi zapowiedziamy wydawcy, może poczuć się zawiedziony. Jak ja.
Subskrybuj:
Posty (Atom)