czwartek, 16 kwietnia 2015

Patrick Modiano-Perełka

"Dwanaście lat minęło, odkąd nie nazywano mnie już „Perełką”, a znajdowałam się akurat na stacji metra Châtelet w godzinie szczytu. Byłam w tłumie pokonującym na ruchomym chodniku korytarz bez końca. Jakaś kobieta miała na sobie żółty płaszcz. Moją uwagę zwrócił właśnie jego kolor, kobietę na ruchomym chodniku widziałam z tyłu. Potem szła długim tunelem, w którym widniały napisy „Kierunek Château-de-Vincennes”. Staliśmy następnie sztywno w zbitej ciżbie na schodach, czekając, aż bramka na peron się otworzy. Znalazła się obok mnie. Wtedy zobaczyłam jej twarz. Podobieństwo do mojej matki było tak uderzające, że pomyślałam, iż to ona...
(fragment książki)
Tak się zaczyna historia poszukiwania tożsamości, korzeni, równowagi w świecie narratorki składanym z fragmentów wspomnień na poły rzeczywistych, na poły onirycznych.  Element po elemencie czytelnik ów świat poznaje, odkrywa jego cząstki, które stopniowo pozwalają sobie uświadomić, jak nieznośnie tytułowa bohaterka czuje się w swym bycie. Misternie skonstruowana opowieść noblisty, poetycka i wieloznaczna"

Tyle wydawca na okładce :)

Po książkę tą sięgnęłam po tygodniach czytania kryminałów i powieści sensacyjnych. Potrzebowałam nieco innego klimatu, innych słów, skupienia się na słowie i pięknie języka. Tego na pewno w książce Modiano nie brakuje. Początkowo trudno się połapać, w którym akurat jesteśmy 'czasie', ale tak naprawdę to nieistotne. Bo cała książka jest metaforą, ukazuje na przykładzie działań i wspomnień bohaterki, jak bardzo ulotna jest pamięć, jak wiele się w niej miesza, nakłada na siebie, jak nasze pragnienia aby coś się było wydarzyło implikują niejako nasze spojrzenie na przeszłość. Fabuła jest bardzo mglista, rozmyta, nieuchwytna. Ale przez to można samemu dopowiadać brakujące elementy, interpretować na swój sposób.
Jak dla mnie książka bardzo dobra. 

2 komentarze: