piątek, 12 października 2012

Mariusz Czubaj-Zanim znowu zabiję


Warszawa, 10 kwietnia 2010 roku, w okolicach Dworca Wschodniego Jacek Kos rzuca się pod pociąg. W obliczu katastrofy smoleńskiej śmierć piłkarza z polskiej kadry przechodzi bez echa. Dwa tygodnie później do Katowic przybywa Józef Heinz i prosi syna, którego nie widział od wielu lat, by pomógł mu wyjaśnić powody tego samobójstwa. Kierując się względami osobistymi, Rudolf Heinz postanawia przeprowadzić na urlopie drobne dochodzenie. Zagłębiając się w prywatne śledztwo, profiler stopniowo odkrywa powiązania z niewyjaśnionymi zabójstwami nastoletnich chłopców. Sprawie nadano kiedyś kryptonim ZZZ. Nazwa nawiązywała do listu, który pozostawił nieuchwytny morderca.
Tymczasem w długi weekend majowy ze szpitala psychiatrycznego ucieka Inkwizytor, by wyrównać rachunki z Heinzem i resztą świata...

W najnowszej książce Rudolf Heinz słucha zdecydowanie mniej muzyki, niz ostatnio, ale i tak nadal jest jej niemało. Każdą czynnośc, którą Heinz ma wykonać poprzedza włączeniem odpowiedniej muzyki. Jest to męczące i nużące, podobnie jak wszelkie porówanania, które uwielbia chyba ten śląski detektyw....Nie ma to żadnego wpływu na akcję, ale na irytację czytelnika jak najbardziej.
W książce pojawia się ojciec Rudolfa-Joseph, dotychczas mieszkający w Niemczech, a zajmujący się wyszukiwaniem i odsprzedawaniem futbolowych talentów. Swoją działalnośc prowadzi wraz z dwoma wspólnikami, którzy kiedyś razem z nim biegali po boiskach.Przy okazji poznajemy również różne machlojki rządzące rodzimą piłką, które pewnie w ksiażce pokazane są pewnie w mniejszym stopniu, niz to ma miejsce w rzeczywistości. Joseph Heinz próbuje namówic syna na podjęcie się wyjaśnienia przyczyny samobójstwa byłego piłkarza. Wygląda banalnie, ale w miarę wgłębiania się w temat okazuje się, że nic nie wygląda tak, jak się wydaje. W dodatku we wszystko miesza się były prześladowca Heinza- Inkwizytor. Jego pojawienie powoduje, że mysli Heinza musza biec dwukierunkowo :) Ale to tylko podkręca akcję.
Generalnie gdyby wyciąc wszelkie wstawki muzyczne byłby calkiem przyzwoity kryminał. A na duży plus zasługuje wzmianka o moim mieście :) baaardzo pozytywna :)

2 komentarze:

  1. Nie czytałam jeszcze żadnej książki Czubaja...jakoś nie mogę się zdecydować:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a co Cię powstrzymuje? :) spróbuj chociaż kilka stron, może akurat Ci się spodoba :)

    OdpowiedzUsuń