czwartek, 23 sierpnia 2012

Karin Slaughter-Geneza

Sara Linton przeprowadza się do Atlanty z nadzieją, że ucieknie od swej przeszłości – podejmuje pracę w szpitalu i uporządkowuje swoje życie. Niestety, pogotowie przywozi straszliwie okaleczoną kobietę i tak oto Sara zostaje wciągnięta do świata przemocy. Obrażenia wskazują, iż jest to ofiara jakiegoś psychopaty. Agent specjalny Will Trent, który bada miejsce wypadku, znajduje nieopodal ukrytą pod ziemią komnatę tortur. I przy okazji odkrywa upiorną prawdę – pacjentka Sary to pierwsza ofiara sadystycznego mordercy

Powiem tak- nie jest to najlepsza książka Slaughter, ale to co u niej jest słabe, dla innych autorów naprawdę byłoby powodem do dumy.
Skupię się na krótkim opisaniu dwóch płaszczyzn występujących w tej książce- prywatnego życia bohaterów oraz samego śledztwa.
Po pierwsze- książka ta, podobnie jak wiele innych róznych autorów, wydawana jest w serii kolejnych "przygód" znanych nam bohaterów. Wiadomo więc, że co jakiś czas podane zostaną informacje z prywatnego zycia bohaterów, żeby ich nam bardziej przyblizyć i hm... uczlowieczyć :) Żeby nie byli tacy jednowymiarowi i nudni. I z książek takich robią sie powoli seriale, czytając w przypadkowej kolejności wiemy już kto jest z kim, a kto kogoś opuścił i dlaczego. Zaczynamy skupiać się na obyczajowej stronie przedstawianej fabuły, ale na tej ważniejszej- na warstwie kryminalnej. U Slaughter jest podobnie- nie dość, że cały czas mamy wgląd w zycie bohaterów, to akcja jest tak poprowadzona, że MUSIMY wiedzieć, co się dzieje z nimi dalej. Poza tym autorka bardzo skupia się na rozpaczy Sary Linton po utracie męża ( 3 lata wcześniej). Ja rozumiem, ale takie rozpaczanei przez ileś stron zamiast współczucia zaczyna wzbudzać litość.
Po drugie- śledztwo. Wszystko poprowadzone jest idealnie. Autorka wyłożyła się jednak na zakończeniu- motyw zabójcy. To jest ważny aspekt i prawdodpodbne wyjaśnienie popełnienia zbrodni jest naprawdę ważne dla spójności książki. A tu tego zabrakło. Takiej kropki nad i.
Ale.
Ale poza tym to naprawdę dobra książka, przeraża trochę ogrom i wyrafinowanie tortur jakim poddawane były ofiary. Agent Trent jest po prostu świetny, uwielbiam go :)
A uwagi o obyczajowości w kryminałach to nie tylko dla Slaughter zarzuty, to samo dzieje się u Camilli Lackberg, Lisy Marklund czy innych taśmowych kryminałów.

7 komentarzy:

  1. Wyrafinowane tortury? Zachęciłaś mnie;) Z jednej strony odrzucają mnie opisy morderstw, ale z drugiej - często wzbogacają fabułę, a ta już sama w sobie wydaje mi się ciekawa.

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też te tortury zachęciły :)Muszę się rozejrzeć za tą książką.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mało książek, o których piszą, że są brutalne i naprawdę takie są. Chętnie przeczytam!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zainteresowałaś mnie, chętnie ją przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. z chęcią sięgnę :)
    w końcu coś dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mroczna, ale dobra - Karin Slaughter to dla mnie jedna z najlepszych autorek thrillerów. Polecam jej kolejne książki!

    OdpowiedzUsuń
  7. dziewczyny czyli co- im perfidniejsze tortury, to tym bardziej jesteśmy zainteresowane? nie wiedziałam, że tak nas ciągnie do tej książkowej brutalności :)))

    OdpowiedzUsuń