niedziela, 13 maja 2012

Richard Paul Evans- Szukając Noel

Macy nie miała łatwego życia. Nie pamiętała swoich prawdziwych rodziców i wolała zapomnieć o koszmarze, jaki zgotowała jej adopcyjna rodzina. Jej marzeniem było odnalezienie Noel – ukochanej siostry, z którą rozdzielono ją w dzieciństwie. Poszukiwania nabrały rozpędu, gdy Macy spotkała Marka Smarta – faceta z przeszłością.
Połączyło ich uczucie inne niż wszystko, co dotychczas przeżyli. Szczęście nie mogło jednak trwać wiecznie.
Czy ponura przeszłość okaże się silniejsza niż miłość?
Czy można odzyskać utracone dzieciństwo i rodzinę?

Książka podobała mi się bardzo. Najpiękniejszą sceną według mnie jest rozmowa Marka Smarta z ojcem, na cmentarzu, przy grobie matki. Płakałam, czytając te słowa. Cała ksiązka zresztą przynosi sporo wzruszeń, bo jakże by miało być inaczej, kiedy czytamy o dwóch wspaniałych ludziach, którzy nie do końca mogą być razem? jak się nie wzruszać czytając o tragedii matki, której utonęła ukochana córka? kiedy jedna siostra została oddzielona od drugiej? Pozornie książka składa się  z osobistych tragedii poszczególnych bohaterów, ale tak naprawdę jest ksiażka o sile miłości i o przebaczeniu.
Spędziłam bardzo przyjemne wieczory czytając tą książkę. Jednak wydaje mi się, że czytanie Evansa w nadmiarze może spowodować poważne skutki uboczne ;) To moja trzecia książka tego autora i po następną sięgnę za kilka miesięcy, kiedy znowu przesycę się opisami zbrodni Lackberg, Mankella, Nesbo, Slaughter czy innych. Wtedy takie bajkowe opowieści są jak balsam dla duszy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz