środa, 9 maja 2012

Bernadette McDonald- Ucieczka na szczyt

Książka ta została napisana przez Kanadyjkę. Uważam, że to był świetny pomysł, aby ktoś niezwiązany bezpośrednio z polskimi instytucjami i polskim  światkiem wspinaczy napisał historię Złotego Wieku polskiego himalaizmu. Książka nosi podtytuł: Rutkiewicz, Wielicki,Kurtyka, Kukuczka. I to tak naprawdę o nich jest ta książka.
Autorka zaczyna od ogólnego rysu historii powojennej Polski, ukazując w jakich realiach życia codziennego przyszło żyć Polakom. Nie jest to jednak nudny wykład, a jedynie pretekst do ukazania, jak komunizm wpływał na różne decyzje podejmowane przez rodzinny przyszłych słynnych wspinaczy. Że trzeba było się przenosić za chlebem a to do Wrocławia, a to na Śląsk. Że jedyną ucieczką od burej rzeczywistości zaczęły stawać się góry- najpierw te najbliższe: Jura, Tatry, potem Alby i w końcu Himalaje. Że aby zarobić na rodzinę polscy himalaiści wymyli i wymalowali chyba każdy komin na Śląsku.
Książka chronologicznie ukazuje momenty najważniejsze dla himalaizmu: zdobycie pierwszego ośmiotysięcznika przez kobietę, zdobycie trudnych szczytów nowymi drogami lub w okresie zimowym. Ukazane są kolejne sukcesy i porażki głównych bohaterów, ale nie jest to wyliczanka typu: a wtedy i wtedy zdobyli to i to taka i taką drogą....  Zdobywanie kolejnych szczytów jest tylko pretekstem do ukazania, jakie musieli podejmować decyzje, na co się godzić, aby zrealizować swoje zamierzenia. Pokazuje też różne podejście do wspinania: niecierpliwość Wandy, szybkość Wielickiego, nieustępliwość Kukuczki czy wreszcie pokorę Kurtyki.
 Autorka nie jest bezkrytyczną wielbicielką polskich wspinaczy, przytacza wiele przykładów na to,że byli oni osobami trudnymi we współpracy, nie idącymi na żadne kompromisy, że potrafili się kłócić i obrażać, że każdy z nich miał swoją idee fixe.
W książce pojawia się teraz, że taka dominacja polskich wspinaczy w historii himalaizmu może mieć swoje początki w ustroju państwa polskiego, że bez PRL, cenzury, kartek, braku pieniędzy, nie byłoby aż takiego sukcesu. Że państwo dawało częściowo  pieniądze na wyprawy po to, aby chwalić się późniejszymi sukcesami na świecie. Że mając wszystko pod ręką: sprzęt, jedzenie, pieniądze, zezwolenia, nie było by tej determinacji w zdobywaniu szczytów. Czy słusznie?
Na to już trzeba sobie odpowiedzieć samemu :) Książkę polecam, czyta się rewelacyjnie.
Książka nie jest jakimś wielkim źródłem wiedzy o polskim himalaizmie, ona jest jedynie wskazówką i zachęceniem, aby czytać więcei i bardziej szczegółowo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz