Nad głową Nastii Kamieńskiej zbierają się czarne chmury. Znajomy mafioso Denisow zwraca się do niej z prośbą o pomoc w znalezieniu mordercy jego przyjaciółki. Nieformalne śledztwo wykazuje, że popełnione w Austrii zabójstwo ma związek z dziwnymi zgonami naukowców w Rosji. Nastia zaczyna podejrzewać, że Denisow prowadzi podwójną grę i próbuje ją wciągnąć w pułapkę. Tymczasem, oskarżona o kontakty ze światem przestępczym, zostaje odsunięta od obowiązków służbowych. Ale to dopiero początek kłopotów. Wkrótce major Kamieńska zaczyna otrzymywać telefony od tajemniczego Arsena, ktoś włamuje się do jej mieszkania i przeszukuje komputer. Nastia nie daje się jednak zastraszyć, podejmuje nierówną walkę z mafią i staje twarzą w twarz z mężczyzną, przez którego kiedyś omal nie zginęła...
Znowu spotykamy się z Anastazją Kamieńską, Moskwą i jej mieszkańcami oraz specyfiką rosyjskiego śledztwa. Ja uwielbiam cykl z Nastią i uważam, że powyższy tom należy do jednych z lepszych Marininy. Przede wszystkim podoba mi się stopień zagmatwania intrygi, przeplatanie się kolejnych wątków, mozolne docieranie do prawdy. Szukanie odpowiedzi na pytanie, jaki związek ma morderstwo w Austrii ze zniknięciem, rosyjskiego doktoranta prawa? Dlaczego Anastazja boi się prośby Denisowa? I gdzie znikają młodzi-zdolni moskiewskiego świata?
Sama książka przenosi nas najpierw do Austrii, a potem do Moskwy, ale nie do major Kamieńskiej, lecz do pośredniego mafiosa. Anastazja pojawia się gdzieś ok. 160 strony, kiedy intryga jest już nieźle zawiązana, my wiemy mniej więcej kto i co, ale brakuje nam odpowiedzi na pytanie JAK?? I zaczyna się najlepsze- poszukiwanie prawdy. Lubię czytać w jaki sposób prowadzone jest śledztwo bez użycia internetu, komórek, satelity. Kiedy potrzebne są szare komórki, umiejętność łączenia faktów, wybiegania dwa kroki do przodu...Podobają mi się opisy wiecznie zabłoconej Moskwy, gdzie wszystko zdaje się być kompletnie beznadziejne, a jednak jej mieszkańcy kochaja swoje miasto. Czytając książki Marininy nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że każdy tam pozostający w małżeństwie, ma co najmniej jedną kochankę/ kochanka. Ja się pytam czy tak faktycznie jest i kiedy oni mają na to czas???:))))
poniedziałek, 26 marca 2012
czwartek, 15 marca 2012
całkiem nieksiążkowo- ulubione seriale
A do tej zabawy zaprosiła mnie Aneta :) Nie oglądam w tej chwili zbyt wielu seriali ( na chwilę obecną całe trzy: Prawo Agaty, Reguły gry i jak się uda to Rodzinkę.pl). Ale mam kilka takich naj naj naj :))) Oto ich przegląd :)


Innym wakacyjnym serialem były przygody Tosi i Tomka, czyli "Dziewczyna i chłopak", Ponownie urzekła mnie przygoda i wieś :) Wolałam przygody Tomka z jego banda małych kobietek, niż Tosię w leśniczówce. Zawsze wydawało mi się, że co jak co, ale ja powinni rozpoznać :)

Potem już nastąpiła epoka seriali kryminalnych i komediowych, w tych gatunkach zresztą gustuję do dzisiaj. Nie nadaję się do oglądania telenowel, bo nie mam cierpliwości ich ogladać :)
Oczywiście najbardziej kultowy serial to "Poirot" z Davidem Suchetem w roli Herkulesa. Do dziś nie akceptuję żadnego innego odtwórcy tej roli :)

Oczywiście kolejny kultowy serial to "Przyjaciele", mam na dvd, oglądamy z mężem każde powtórki w TV, a on ciągle śmieszy ( serial, nie mąż ). Ja uwielbiam Chandlera, mąż-Joey`a.
![]() | ||||
Następnym serialem oglądanym namiętnie przeze mnie był Ostry dyżur- początkowo dla Clooneya, potem już dla całej obsady, akcji, tempa i ogólnie - dla dobrego serialu :)

Kolejny serial, który swego czasu uwielbiałam i namiętnie oglądałam w powtórkach i dvd to Magda M. Och, jaki piekny pan Korzecki się pojawił na polskiej scenie. I piękne wnętrza i muzyka.
A skoro już o Małaszyńskim mowa, to wsiąknęłam w inny serial z nim w roli głównej- "Oficera". Świetny dynamiczny serial, nie jakieś cukierkowe pokazanie rzeczywistości, ale w miarę realne i sensowne.

Z niecierpliwością czekam też na każdą kolejną serię "Czasu honoru", bo wydaje mi się, że każda następna seria jest lepsza od poprzedniej. Świetny serial, świetni aktorzy, scenariusz. Prawie serial doskonały :)

Oprócz wszystkich tych seriali jest jeszcze mnóstwo innych, które oglądałam z mniejszą lub większą przyjemnością: Z Archiwum X, CSI-wszystkie serie, Prision Break, Pitbull, Dwóch i pół. Większośc z nich to seriale nowe, w dzieciństwie nie oglądałam za dużo TV :)) a i w liceum wolałam poczytać. Jeśli już wybieram serial, to musi być dobry. Nie daję drugiej szansy. Uwielbiam inteligentne seriale komediowe, takie nagrywane z udziałem publiczności ( jeśli chodzi o produkcje z USA).
Do zabawy zapraszam wszystkich moich obserwatorów :)
środa, 29 lutego 2012
Jo Nesbo- Pierwszy śnieg
Jest listopad, w Oslo właśnie spadł pierwszy śnieg. Birte Becker po powrocie z pracy do domu chwali syna i męża za ulepienie bałwana w ogrodzie. Nie jest on jednak ich dziełem. Stają przy oknie - i widzą, że bałwan jest skierowany twarzą w stronę domu. Patrzy wprost na nich.
W tym samym czasie komisarz Harry Hole otrzymuje anonimowy list podpisany "Bałwan". Zaczyna dostrzegać wspólne cechy dawnych, niewyjaśnionych spraw. Okazuje się, że wraz z pierwszymi oznakami zimy do gazet trafia informacja o nowym morderstwie. Ofiara jest zawsze zamężną kobietą, a jednocześnie w pobliżu miejsca zbrodni pojawia się bałwan. Wszystko wskazuje na to, że po Oslo i okolicach znów krąży seryjny zabójca.
Po przeczytaniu tej książki skłaniam się ku tezie, że jest to najlepsza dotychczas przeczytana przeze mnie książka Jo Nesbo i jedna z lepszych w ogóle. Jest świetna! Nie mogłam się od niej oderwać i chwilowa awaria samochodu, która zmusiła mnie do dojeżdżania do pracy autobusem, była mi bardzo na rękę, wszak to dodatkowe 2 godziny czytania! A było co czytać. Zaczyna sie jak u Hitchkocka- najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie wzrasta. W Oslo krąży seryjny zabójca i mimo,że większość policjantów podchodzi sceptycznie do tej teorii, Harry Hole jak zwykle doszukuje się drugiego dna oraz specyficznych teorii. Po śmierci swoich dwóch poprzednich współpracowników zostaje mu przydzielona do pomocy Katrine Bratt.Jest ona niejako kobiecym odpowiednikiem Harry`ego; ma podobne cechy, sposób mówienia, zachowanie. Razem próbują znaleźć odpowiedź, kto morduje kobiety, a po zabójstwie lepi bałwana?? Harry krąży wokól mordercy, wydaje się, że już już go ma- ale nie, to tylko zręczna zmyłka Nesbo. Wyjawienie mordercy, jego motywów i "szkoły fachu" to już majstersztyk. Książka kończy się zapowiedzią, że Harry gdzieś wyjedzie. Co się z nim będzie działo po opuszczeniu Oslo? Się dowiem niebawem :) Tymczasem polecam "Pierwszy snieg" jako lekturę obowiązkową :))
W tym samym czasie komisarz Harry Hole otrzymuje anonimowy list podpisany "Bałwan". Zaczyna dostrzegać wspólne cechy dawnych, niewyjaśnionych spraw. Okazuje się, że wraz z pierwszymi oznakami zimy do gazet trafia informacja o nowym morderstwie. Ofiara jest zawsze zamężną kobietą, a jednocześnie w pobliżu miejsca zbrodni pojawia się bałwan. Wszystko wskazuje na to, że po Oslo i okolicach znów krąży seryjny zabójca.
Po przeczytaniu tej książki skłaniam się ku tezie, że jest to najlepsza dotychczas przeczytana przeze mnie książka Jo Nesbo i jedna z lepszych w ogóle. Jest świetna! Nie mogłam się od niej oderwać i chwilowa awaria samochodu, która zmusiła mnie do dojeżdżania do pracy autobusem, była mi bardzo na rękę, wszak to dodatkowe 2 godziny czytania! A było co czytać. Zaczyna sie jak u Hitchkocka- najpierw jest trzęsienie ziemi, a potem napięcie wzrasta. W Oslo krąży seryjny zabójca i mimo,że większość policjantów podchodzi sceptycznie do tej teorii, Harry Hole jak zwykle doszukuje się drugiego dna oraz specyficznych teorii. Po śmierci swoich dwóch poprzednich współpracowników zostaje mu przydzielona do pomocy Katrine Bratt.Jest ona niejako kobiecym odpowiednikiem Harry`ego; ma podobne cechy, sposób mówienia, zachowanie. Razem próbują znaleźć odpowiedź, kto morduje kobiety, a po zabójstwie lepi bałwana?? Harry krąży wokól mordercy, wydaje się, że już już go ma- ale nie, to tylko zręczna zmyłka Nesbo. Wyjawienie mordercy, jego motywów i "szkoły fachu" to już majstersztyk. Książka kończy się zapowiedzią, że Harry gdzieś wyjedzie. Co się z nim będzie działo po opuszczeniu Oslo? Się dowiem niebawem :) Tymczasem polecam "Pierwszy snieg" jako lekturę obowiązkową :))
wtorek, 28 lutego 2012
Agata Christie- Wigilia Wszystkich Świętych
"W jakimś szalonym umyśle mogła zrodzić się myśl, że zamordowanie kogoś na przyjęciu w wieczór Hallowe’en to wspaniały pomysł, zupełnie jak z powieści. I to wszystko, od czego może pan zacząć. To po prostu ktoś, kto był na przyjęciu. - Pod krzaczastymi brwiami para oczu błysnęła w stronę Poirota. - Ja też tam byłem - powiedział. - Przyszedłem później, żeby popatrzeć, co się dzieje. - Energicznie kiwnął głową . - Tak, to dopiero problem, prawda? Jak ogłoszenie w gazetowej rubryce towarzyskiej: Wśród obecnych był morderca ".
Przyjęcie w przeddzień Haloween organizuje pani Drake dla swoich uczniów, wymyśla rózzne zabawy,które mają się pojawić, ustala scenariusz całego przedsięwzięcia. Gościem honorowym ma być słynna pisarka kryminałów-Ariadna Oliver. Padają prorocze słowa, że tylko morderstwo mogłoby "uatrakcyjnić" wieczór. I tak się dzieje. Ginie trzynastoletnia dziewczynka, utopiona w wiadrze z wodą. Ariadna jest zszokowana i zbulwersowana na tyle, że na pomoc ściąga swojego przyjaciela- Herkulesa Poirot. I już we dwójkę zaczynają myślową gonitwę za mordercą ( myślową, gdyż Poirot cały czas pomyka w swoich nieskazitelnych lakierkach ). Zasadnicze pytanie brzmi: kto chciał zabić dziewczynkę twierdzącą, że kilka lat wcześniej widziała mordercę? Czy takie morderstwo faktycznie miało miejsce? Czy sprawca obu zabójstw jest ten sam?
Książka to klasyka kryminału- każdy jest podejrzany w takim samym stopniu; każdy miał motyw; ofiara nie była miłą i niewinną dziewczynką lubianą przez wszystkich; sprawca.......? czy jego odkrycie spowoduje szok w małej miejscowości?
Postanowiłam po raz kolejny odświeżyć sobie kryminały Agaty Christie, szczególnie tomy z niezrównanym Poirot :) uprzyjemnia mi to czas :)
Przyjęcie w przeddzień Haloween organizuje pani Drake dla swoich uczniów, wymyśla rózzne zabawy,które mają się pojawić, ustala scenariusz całego przedsięwzięcia. Gościem honorowym ma być słynna pisarka kryminałów-Ariadna Oliver. Padają prorocze słowa, że tylko morderstwo mogłoby "uatrakcyjnić" wieczór. I tak się dzieje. Ginie trzynastoletnia dziewczynka, utopiona w wiadrze z wodą. Ariadna jest zszokowana i zbulwersowana na tyle, że na pomoc ściąga swojego przyjaciela- Herkulesa Poirot. I już we dwójkę zaczynają myślową gonitwę za mordercą ( myślową, gdyż Poirot cały czas pomyka w swoich nieskazitelnych lakierkach ). Zasadnicze pytanie brzmi: kto chciał zabić dziewczynkę twierdzącą, że kilka lat wcześniej widziała mordercę? Czy takie morderstwo faktycznie miało miejsce? Czy sprawca obu zabójstw jest ten sam?
Książka to klasyka kryminału- każdy jest podejrzany w takim samym stopniu; każdy miał motyw; ofiara nie była miłą i niewinną dziewczynką lubianą przez wszystkich; sprawca.......? czy jego odkrycie spowoduje szok w małej miejscowości?
Postanowiłam po raz kolejny odświeżyć sobie kryminały Agaty Christie, szczególnie tomy z niezrównanym Poirot :) uprzyjemnia mi to czas :)
sobota, 25 lutego 2012
Nicholas Evans- Przepaść
Dwaj narciarze szusujący w dzikim zakątku Gór Skalistych odnajdują przypadkiem zwłoki młodej kobiety uwięzione w lodzie. To poszukiwana od kilku lat Abigail Cooper, dziewczyna z dobrego domu, podejrzana o morderstwo i liczne akty ekoterroru, związana z radykalną grupą obrońców środowiska. Rodzice dziewczyny są wstrząśnięci. Rozeszli się przed kilku laty i ta osobista tragedia budzi w nich wyrzuty sumienia. Czy wybory, jakich dokonali przed laty, przyczyniły się do śmierci córki?
Książka ta składa się z trzech części: pierwsza- opowiada o wydarzeniach związanych z odnalezieniem zwłok młodej dziewczyny, ustalenia jej tożsamości oraz reakcji najbliższych na tą szokującą prawdę. Część druga jest najbardziej emocjonująca, skupia się bowiem na losach rodziny od momentu, kiedy wydają się najszczęśliwsi do momentu, kiedy każdy żyje własnym życiem.I trzecia część, to w zasadzie zamknięcie książki, w której znajduje się szokujące wyjaśnienie zbrodni.
Kilka lat temu czytałam "Zaklinacza koni" tego autora i książka, a potem także film zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Z "Przepaścią" jest podobnie. Książka nie nuży w żadnym momencie, czyta się ją jednym tchem. Żadna z postaci pierwszo- czy drugoplanowych nie jest jednoznacznie biała czy czarna, znajduje się tu mnóstwo odcieni szarości na oddanie charakteru i cech każdej postaci. I to jest niewątpliwy plus książki. Podoba mi się psychologiczne prawdopodobieństwo bohaterów, znajdą się tu ze dwie, trzy postacie, przy których można pomyśleć " oo, przecież ja znam kogoś takiego samego!". Krajobrazy oddane w książce kuszą, aby wybyć konno na wycieczkę po dolinach, łąkach czy górach. Polecam książkę jako dobry kawał literatury :)
Książka ta składa się z trzech części: pierwsza- opowiada o wydarzeniach związanych z odnalezieniem zwłok młodej dziewczyny, ustalenia jej tożsamości oraz reakcji najbliższych na tą szokującą prawdę. Część druga jest najbardziej emocjonująca, skupia się bowiem na losach rodziny od momentu, kiedy wydają się najszczęśliwsi do momentu, kiedy każdy żyje własnym życiem.I trzecia część, to w zasadzie zamknięcie książki, w której znajduje się szokujące wyjaśnienie zbrodni.
Kilka lat temu czytałam "Zaklinacza koni" tego autora i książka, a potem także film zrobiły na mnie piorunujące wrażenie. Z "Przepaścią" jest podobnie. Książka nie nuży w żadnym momencie, czyta się ją jednym tchem. Żadna z postaci pierwszo- czy drugoplanowych nie jest jednoznacznie biała czy czarna, znajduje się tu mnóstwo odcieni szarości na oddanie charakteru i cech każdej postaci. I to jest niewątpliwy plus książki. Podoba mi się psychologiczne prawdopodobieństwo bohaterów, znajdą się tu ze dwie, trzy postacie, przy których można pomyśleć " oo, przecież ja znam kogoś takiego samego!". Krajobrazy oddane w książce kuszą, aby wybyć konno na wycieczkę po dolinach, łąkach czy górach. Polecam książkę jako dobry kawał literatury :)
piątek, 24 lutego 2012
Peter Pezzeli- Kuchnia Franceski
Zabawna i poruszająca książka, z bohaterką, której nie można się oprzeć. Historia o dzieleniu się miłością, życiem, radą i – nade wszystko – jedzeniem, autorstwa człowieka, który rozkochał Amerykanów w słonecznej Italii. Francesca, samotna matka dorosłych już dzieci, postanawia podjąć pracę niani i gosposi. Nie chce żyć samotnie, a swoją pasją - gotowaniem - pragnie się z kimś podzielić. Jej pracodawczyni, Loretta, początkowo nie jest zachwycona surową, starszą panią. Powoli jednak, przysmaki gotowane przez Franceskę, jej mądrość i życzliwość sprawiają, że dom Loretty staje się prawdziwym domem, gdzie znajdzie się miejsce na przyjaźń, życzliwość, a może nawet na miłość…
Książka ta trochę przypomina bajkę, wszyscy są idealni: szef wyrozumiały i czuły na troski pracownicy, dzieci po bliższym poznaniu okazują się grzeczne i układne, napotkany przypadkiem mężczyzna okazuje się być ideałem na całe życie... Trzeba przyznać, że ta bajka jest bardzo apetycznie podana, świetnie pokazana jest główna bohaterka- Franceska oraz jej wątpliwości dotyczące podjętej decyzji. Tytuł sugerował,że w treści będzie sporo wtrąceń kulinarnych, a jednak zostają nam podane jedynie spagetti z klopsikami w sosie pomidorowym i kruche ciasteczka. Na końcu książki owszem jest kilka przepisów, ale są takie standardowe i znane, że w zasadzie nic nie wnoszą. I to jest główne rozczarowanie związane z tą książką. Jednak dla chwil oderwania się od codzienności, do podczytywania w kuchni podczas gotowania jest całkiem na miejscu.
Książka ta trochę przypomina bajkę, wszyscy są idealni: szef wyrozumiały i czuły na troski pracownicy, dzieci po bliższym poznaniu okazują się grzeczne i układne, napotkany przypadkiem mężczyzna okazuje się być ideałem na całe życie... Trzeba przyznać, że ta bajka jest bardzo apetycznie podana, świetnie pokazana jest główna bohaterka- Franceska oraz jej wątpliwości dotyczące podjętej decyzji. Tytuł sugerował,że w treści będzie sporo wtrąceń kulinarnych, a jednak zostają nam podane jedynie spagetti z klopsikami w sosie pomidorowym i kruche ciasteczka. Na końcu książki owszem jest kilka przepisów, ale są takie standardowe i znane, że w zasadzie nic nie wnoszą. I to jest główne rozczarowanie związane z tą książką. Jednak dla chwil oderwania się od codzienności, do podczytywania w kuchni podczas gotowania jest całkiem na miejscu.
wtorek, 7 lutego 2012
Anna i Siergiej Litwinowie- Wycieczka na tamten świat
Zabawna powieść kryminalna, pełna nieoczekiwanych zwrotów akcji i intrygujących wydarzeń. Trójka pasażerów zostaje oskarżona o spowodowanie wybuchu w samolocie lecącym do Archangielska. Przypadkowi znajomi – piękna Tania, dziennikarz Dima i zawodowy karciarz Iwan – poszukiwani są nie tylko przez milicję i służby specjalne. Z jakiegoś powodu ich tropem podąża również mafia. Zdezorientowani przyjaciele podejmują brawurową ucieczkę. Jednocześnie usiłują wyjaśnić tajemniczą historię, która całkowicie odmieniła ich życie. Wycieczka na tamten świat to pierwsza powieść z cyklu o Tani Sadownikowej, młodej i atrakcyjnej poszukiwaczce przygód. Anna i Siergiej Litwinowie - rodzeństwo pisarzy, które zadebiutowało w 1999 roku. Anna jest z wykształcenia dziennikarką, w wolnym czasie uprawia spadochroniarstwo. Siergiej, inżynier energetyk, pasjonuje się archeologią. Wspólnie są autorami ponad czterdziestu po-wieści i czterech zbiorów opowiadań. Ich książki osiągnęły w Rosji nakład ponad 6 milionów egzemplarzy. "
Było to moje pierwsze zetknięcie z twórczością tego rosyjskiego rodzeństwa i mam poważne obawy, że będzie to jednorazowa przygoda. Książka ma ponad 350 stron, ale tekst jest tak "rozstrzelony", ze spokojnie zmieściłby się na niecałych 200. Sama fabuła to przede wszystkim opis ucieczki- z samolotu, z lasu, z pociągu, taksówką... ciągle nasza trójka bohaterów gdzieś pędzi, nie ma czasu sensownie porozmawiać. Gdzieś w tle majaczy jakaś zagadka kryminalna, ale całość jest jakoś mało strawna. Pojawia się morderstwo młodej kobiety, ale nie jest to sprawa pierwszoplanowa, raczej pretekst do przedstawionych wydarzeń. Na scenie pojawiają się coraz to nowe typy- mafiosi, przekupni policjanci, słuzby specjalne; wszyscy starają się wykiwać pozostałych.. ehh
Mam wrażenie, że w lepszym kryminale cała akcja "Wycieczki..." byłaby po prostu mocnym rozdziałem pierwszym. A tu mamy całą książkę....Tak naprawdę książka ta jest dobrym zapychaczem, kiedy nie mamy czasu na nic ambitniejszego, a jednak chcemy pozostac w klimacie kryminału.
Było to moje pierwsze zetknięcie z twórczością tego rosyjskiego rodzeństwa i mam poważne obawy, że będzie to jednorazowa przygoda. Książka ma ponad 350 stron, ale tekst jest tak "rozstrzelony", ze spokojnie zmieściłby się na niecałych 200. Sama fabuła to przede wszystkim opis ucieczki- z samolotu, z lasu, z pociągu, taksówką... ciągle nasza trójka bohaterów gdzieś pędzi, nie ma czasu sensownie porozmawiać. Gdzieś w tle majaczy jakaś zagadka kryminalna, ale całość jest jakoś mało strawna. Pojawia się morderstwo młodej kobiety, ale nie jest to sprawa pierwszoplanowa, raczej pretekst do przedstawionych wydarzeń. Na scenie pojawiają się coraz to nowe typy- mafiosi, przekupni policjanci, słuzby specjalne; wszyscy starają się wykiwać pozostałych.. ehh
Mam wrażenie, że w lepszym kryminale cała akcja "Wycieczki..." byłaby po prostu mocnym rozdziałem pierwszym. A tu mamy całą książkę....Tak naprawdę książka ta jest dobrym zapychaczem, kiedy nie mamy czasu na nic ambitniejszego, a jednak chcemy pozostac w klimacie kryminału.
środa, 1 lutego 2012
wtorek, 31 stycznia 2012
Jo Nesbo- Człowiek nietoperz
Sydney - najstarsze miasto Australii, u swych początków - pierwsza angielska kolonia karna. Miasto o wielu twarzach. To właśnie tu przybywa norweski policjant Harry Hole, by wyjaśnić sprawę zabójstwa swej rodaczki, Inger Holter, która być może stała się ofiarą seryjnego mordercy. Z miejscowym policjantem, Aborygenem Andrew Kensingtonem, Harry poznaje dzielnicę domów publicznych, podejrzanych lokalików, w których handluje się narkotykami, ulice, po których snują się dewianci seksualni. Przytłoczony mnóstwem obrazów i informacji Norweg początkowo nie łączy ich w logiczną całość. Zrozumienie przychodzi zbyt późno i Harry za wyeliminowanie psychopatycznego zabójcy musi zapłacić wysoką cenę.
Ta książka Jo Nesbo była pierwszą, po którą przed laty sięgnęłam i która na kilka lat zniechęciła mnie do czytania powieści tego norweskiego pisarza. Teraz mogę potwierdzić- nie podobała mi się ta książka. Wolę, kiedy Harry Hole biega po ulicach Oslo i w jego ciemnych zakamarkach odnajduje morderców i spiskowców. Ten tom przygód Harry`ego dzieje się w Australii, w związku z tym poznajemy w dużym skrócie historię zasiedlenia tego kontynentu przez angielskich skazańców, gwałtowne zmniejszenie się liczebności Aborygenów, wzajemną niechęć tych dwóch grup do siebie. Miałam takie uczucie, jakbym znalazła się w książkowym rollercosterze- to akcja była pełna napięcia, ciągle coś się działo, to z kolei przydługie anegdoty i dialogi tak spowalniały tempo, że odkładałam z nudów książkę. Nie jestem przekonana, czy powinno się ta pozycję czytać jako pierwszą w dorobku Nesbo.
Na szczęście na półce czeka już "Pierwszy snieg" :)))
Ta książka Jo Nesbo była pierwszą, po którą przed laty sięgnęłam i która na kilka lat zniechęciła mnie do czytania powieści tego norweskiego pisarza. Teraz mogę potwierdzić- nie podobała mi się ta książka. Wolę, kiedy Harry Hole biega po ulicach Oslo i w jego ciemnych zakamarkach odnajduje morderców i spiskowców. Ten tom przygód Harry`ego dzieje się w Australii, w związku z tym poznajemy w dużym skrócie historię zasiedlenia tego kontynentu przez angielskich skazańców, gwałtowne zmniejszenie się liczebności Aborygenów, wzajemną niechęć tych dwóch grup do siebie. Miałam takie uczucie, jakbym znalazła się w książkowym rollercosterze- to akcja była pełna napięcia, ciągle coś się działo, to z kolei przydługie anegdoty i dialogi tak spowalniały tempo, że odkładałam z nudów książkę. Nie jestem przekonana, czy powinno się ta pozycję czytać jako pierwszą w dorobku Nesbo.
Na szczęście na półce czeka już "Pierwszy snieg" :)))
środa, 25 stycznia 2012
Kjell Ola Dahl- Mężczyzna w oknie
"
Jest piątek trzynastego, stolicę Norwegii skuł siarczysty mróz. Reidar Folke Jespersen, siedemdziesięciodziewięcioletni antykwariusz, przeżywa właśnie najgorszy dzień swojego życia. A następnego ranka zostaje znaleziony martwy - wystawiony na widok publiczny w oknie własnego sklepu. Ktoś rozebrał zwłoki i wymalował na nich tajemniczy skrót: J195. Gunnarstrandę i Frølicha czeka trudna sprawa. Wygląda na to, że zmarły nie miał łatwego charakteru i niewielu będzie po nim płakać. A może przeciwnie - ktoś odetchnie z ulgą? Niewierna żona przyłapana na zdradzie, bracia chcący sprzedać rodzinny sklep mimo protestu Reidara, syn żyjący w cieniu ojca? W trakcie dochodzenia niespodziewanie pojawiają się tropy prowadzące w stronę odległych czasów wojny. Do jakich odkryć doprowadzi śledztwo w kraju, który nadal nie uporał się z mrocznymi wspomnieniami z czasów okupacji?"
Wiem, że pisarstwo Dahla nie każdemu się podoba, ale mnie bardzo przypadło do gustu. Uwielbiam te ciagnące się całymi stronami rozważania, kto mógł popełnić zbrodnię. Po pojawieniu się nowych faktów trzeba całą teorie dopasować do nowych danych, czasami sie absolutnie nie da, w związku z czym trzeba znowu zadać setki nowych pytań tym samym osobom. Niektórym sie to może wydać nudne :) Podoba mi się taka cisza w książkach Dahla, policjant jest policjantem, nie staje się nagle ekspertem muzyki jazzowej/ soulowej/ rockowej etc. Zajmuje się swoją robotą- szukaniem mordercy. I mi się to bardzo podoba. Zakończenie ... hm , niby banalne, niby przewidywalne, ale jednak zaskakuje.
Wiem, że pisarstwo Dahla nie każdemu się podoba, ale mnie bardzo przypadło do gustu. Uwielbiam te ciagnące się całymi stronami rozważania, kto mógł popełnić zbrodnię. Po pojawieniu się nowych faktów trzeba całą teorie dopasować do nowych danych, czasami sie absolutnie nie da, w związku z czym trzeba znowu zadać setki nowych pytań tym samym osobom. Niektórym sie to może wydać nudne :) Podoba mi się taka cisza w książkach Dahla, policjant jest policjantem, nie staje się nagle ekspertem muzyki jazzowej/ soulowej/ rockowej etc. Zajmuje się swoją robotą- szukaniem mordercy. I mi się to bardzo podoba. Zakończenie ... hm , niby banalne, niby przewidywalne, ale jednak zaskakuje.
niedziela, 22 stycznia 2012
Hakan Nesser- Całkiem inna historia
" Kilkoro Szwedów spędza wspólnie czas podczas dwutygodniowego urlopu w Finistère w Bretanii. Zażywają kąpieli, rozkoszują się francuskim jedzeniem, organizują wycieczki i flirtują, nie zważając na zobowiązania małżeńskie. Na pamiątkę zostaje kilka fotografii, może jakieś zdjęcie grupowe, jakaś akwarelka i anonimowy pamiętnik opisujący ich eskapady.
Pięć lat później ktoś zaczyna ich zabijać, jedno po drugim, informując wcześniej listownie o swoich planach inspektora kryminalnego Gunnara Barbarotti w Kymlinge. Sprawa odbija się szerokim echem w mediach, które rozpętują nagonkę na policję. Morderca ciągle zwodzi śledczych, a jego działanie jest coraz bardziej niezrozumiałe i pełne zagadek. Pozornie jego ofiary nie mają ze sobą nic wspólnego. Dlaczego seryjny morderca wybiera właśnie ich? Dlaczego seryjny morderca za każdym razem stosuje inną metodę zabijania?"
Pierwsza książka Nessera podobała mi się raczej średnio, dlatego do drugiej pozycji podchodziłam z pewną rezerwą, a niesłusznie! Książka jest świetna. Od razu spodobał mi się wstęp, kiedy to detektyw Barbarotti wraz ze swoją partnerką odpoczywają na pewnej wsi. bardzo podobały mi się opisy leniwych dni, które tam spędzali oraz humorystyczne dialogi prowadzone przez tych bohaterów. Dalej było równie dobrze- świetnie poprowadzona fabuła oraz czarny humor to jest to, co uwielbiam. Pomysł śledztwa też ciekawy. Oto bowiem Gunar Barbarotti dostaje listy od mordercy, w którym ten uprzedza, kogo zabije. Wydaje się zatem, że banałem będzie tego morderce znaleźć, a tu okazuje się, że jednak wbrew przeciwnie! Dylematy, jakie targają policją, pytania Barbarottiego, proste i celne pytania Marianne- jego partnerki, swoisty pamiętnik pisany przez mordercę, wszystko to sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie i myśli po jej skończeniu " Jeszcze! Jeszcze!".
POlecam:)
Pięć lat później ktoś zaczyna ich zabijać, jedno po drugim, informując wcześniej listownie o swoich planach inspektora kryminalnego Gunnara Barbarotti w Kymlinge. Sprawa odbija się szerokim echem w mediach, które rozpętują nagonkę na policję. Morderca ciągle zwodzi śledczych, a jego działanie jest coraz bardziej niezrozumiałe i pełne zagadek. Pozornie jego ofiary nie mają ze sobą nic wspólnego. Dlaczego seryjny morderca wybiera właśnie ich? Dlaczego seryjny morderca za każdym razem stosuje inną metodę zabijania?"
Pierwsza książka Nessera podobała mi się raczej średnio, dlatego do drugiej pozycji podchodziłam z pewną rezerwą, a niesłusznie! Książka jest świetna. Od razu spodobał mi się wstęp, kiedy to detektyw Barbarotti wraz ze swoją partnerką odpoczywają na pewnej wsi. bardzo podobały mi się opisy leniwych dni, które tam spędzali oraz humorystyczne dialogi prowadzone przez tych bohaterów. Dalej było równie dobrze- świetnie poprowadzona fabuła oraz czarny humor to jest to, co uwielbiam. Pomysł śledztwa też ciekawy. Oto bowiem Gunar Barbarotti dostaje listy od mordercy, w którym ten uprzedza, kogo zabije. Wydaje się zatem, że banałem będzie tego morderce znaleźć, a tu okazuje się, że jednak wbrew przeciwnie! Dylematy, jakie targają policją, pytania Barbarottiego, proste i celne pytania Marianne- jego partnerki, swoisty pamiętnik pisany przez mordercę, wszystko to sprawia, że książkę czyta się błyskawicznie i myśli po jej skończeniu " Jeszcze! Jeszcze!".
POlecam:)
sobota, 14 stycznia 2012
Michael White-Sztuka morderstwa
" Jack Pendragon pracuje w policji od wielu lat, lecz nie widział jeszcze takiego trupa... Otrząsnąwszy się z szoku, dostrzega w scenie morderstwa podobieństwo do dzieła malarza-surrealisty Rene Magritte’a. To oznacza, że zbrodnia jest jeszcze bardziej odrażająca, niż mogło się początkowo wydawać, dokonano jej bowiem z chłodno wykalkulowanym okrucieństwem. Co gorsza morderca nie poprzestaje tylko na jednej ofierze…
W latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku w londyńskiej dzielnicy Whitechapel niezidentyfikowany po dziś dzień sprawca dokonał serii sadystycznych morderstw na miejscowych prostytutkach, w wymyślny sposób okaleczając ich zwłoki.
Choć ofiarami zbrodni popełnianych współcześnie nie są wyłącznie kobiety, łatwo dostrzec groteskową analogię w sposobie myślenia dwóch sprawców, których dzieli szmat czasu. Pendragon nie zamierza jednak pozwolić, by nowy geniusz zła pozostał bezkarny tak jak jego poprzednik sprzed wielu lat."
Pomysł, aby morderstwa były wzorowane na obrazach surrealistów był conajmniej ryzykowny! A jednak Michaelowi Whitowi udało się, wytłumaczyć jak morderca mógł swe "dzieła" stworzyć. Książka składa się sz dwóch części- współczesnego śledztwa oraz listów pisanych przez pewnego XIX-wiecznego zabójcę, który podaje się za Kubę Rozpruwacza. Obie części trzymają w napięciu równie mocno. Duzą sympatię uzyskał u mnie prowadzący śledztwo inspektor Jack Pendragon, który po osobistej tragedii wraca do swojego studenckiego miasta. Akcja książki jest bardzo żwawa, nie ma niepotrzebnych wtrąceń, wątków pobocznych. Działania wszystkich skupiają się na odkryciu sprawcy, a że dowodów i poszlak jest bardzo niewiele, jest się nad czym zastanawiać. Książkę polecam fanom kryminałów, a sama z chęcią sięgnę po inne książki tego autora :)
W latach osiemdziesiątych dziewiętnastego wieku w londyńskiej dzielnicy Whitechapel niezidentyfikowany po dziś dzień sprawca dokonał serii sadystycznych morderstw na miejscowych prostytutkach, w wymyślny sposób okaleczając ich zwłoki.
Choć ofiarami zbrodni popełnianych współcześnie nie są wyłącznie kobiety, łatwo dostrzec groteskową analogię w sposobie myślenia dwóch sprawców, których dzieli szmat czasu. Pendragon nie zamierza jednak pozwolić, by nowy geniusz zła pozostał bezkarny tak jak jego poprzednik sprzed wielu lat."
Pomysł, aby morderstwa były wzorowane na obrazach surrealistów był conajmniej ryzykowny! A jednak Michaelowi Whitowi udało się, wytłumaczyć jak morderca mógł swe "dzieła" stworzyć. Książka składa się sz dwóch części- współczesnego śledztwa oraz listów pisanych przez pewnego XIX-wiecznego zabójcę, który podaje się za Kubę Rozpruwacza. Obie części trzymają w napięciu równie mocno. Duzą sympatię uzyskał u mnie prowadzący śledztwo inspektor Jack Pendragon, który po osobistej tragedii wraca do swojego studenckiego miasta. Akcja książki jest bardzo żwawa, nie ma niepotrzebnych wtrąceń, wątków pobocznych. Działania wszystkich skupiają się na odkryciu sprawcy, a że dowodów i poszlak jest bardzo niewiele, jest się nad czym zastanawiać. Książkę polecam fanom kryminałów, a sama z chęcią sięgnę po inne książki tego autora :)
piątek, 6 stycznia 2012
Dlaczego lubię czytać kryminały?
No właśnie, dlaczego? :) Przez kilkanaście lat mojego czytania przewijało się przez moje ręce setki książek róznych gatunków, jedne z nich polubiłam bardziej, inne mniej. Jednak zawsze, kiedy do wyboru miałam kryminał i inny gatunek- najpierw wybierałam kryminał.
Zaczęło się dawno temu, kiedy podczas letnich wakacji u babci, ta zostawiła włączony telewizor, wtedy jeszcze czarno-biały, i gdzieś na chwilę wyszła. A w telewizji rozpoczął się program "997". W zasadzie nie powinnam żadnym prawem oglądać tego programu, miałam bowiem 9 lub 10 lat, ale nie miał mnie kto przypilnować. Oczywiście program wywarł na mnie ogromne wrażenie, a największe - odkrycie sprawcy, Zafascynowało mnie to niepomiernie, jak to jest, że ktoś popełnia zbrodnię, a ktoś inny próbuje wyjaśnić okoliczności, jak do owej zbrodni doszło. Od telewizji wolałam jednak czytanie, a szybko zorientowałam się, że ulubiona gazeta taty -"Detektyw" traktuje o tym, co mnie interesuje. I tak się zaczęła przygoda z kryminałem. Oczywiście szybko sięgnęłam po klasykę, najpierw Artura Conan Doyle`a, potem Agatę Christie. Po przeczytaniu wszystkiego przyszedł czas na fascynację sceną prawniczą, a więc książki Grishama i jemu podobnych :) Od momentu ....hm... inicjacji przeczytałam setki książek o tematyce kryminalnej, ba! posunęłam się nawet do czytania książek akademickich z interesujących mnie dziedzin! Spytacie, dlaczego?
W jakim innym gatunku literackim można tak wspaniale trenować szare komórki? W jakim mamy mieszane uczucia do autora, kiedy zagadkę rozwiążemy sami, jeszcze przed ostatnią stroną? Czy wypada autora wielbić czy nienawidzić, kiedy już już się cieszymy, że rozwiązaliśmy zagadkę, a na końcu okazuje się, że wszystkie tropy były mylne, a mordercą jest ktoś inny?
Uwielbiam te chwile, kiedy siedzę na ukochanym fotelu, z kawą lub herbatą na podorędziu, czasem pod ciepłym kocem, a przecież tak naprawdę przemierzam wtedy zimne ulice Sztokholmu, zamglone wzgórza Szkocji, wąskie uliczki angielskich wiosek czy też biegam po Rzymie, Moskwie czy Warszawie za tropem wiodącym za mordercą.
Czy naprawdę muszę jeszcze kogoś przekonywać, dlaczego lubię czytać kryminały? :)
Zaczęło się dawno temu, kiedy podczas letnich wakacji u babci, ta zostawiła włączony telewizor, wtedy jeszcze czarno-biały, i gdzieś na chwilę wyszła. A w telewizji rozpoczął się program "997". W zasadzie nie powinnam żadnym prawem oglądać tego programu, miałam bowiem 9 lub 10 lat, ale nie miał mnie kto przypilnować. Oczywiście program wywarł na mnie ogromne wrażenie, a największe - odkrycie sprawcy, Zafascynowało mnie to niepomiernie, jak to jest, że ktoś popełnia zbrodnię, a ktoś inny próbuje wyjaśnić okoliczności, jak do owej zbrodni doszło. Od telewizji wolałam jednak czytanie, a szybko zorientowałam się, że ulubiona gazeta taty -"Detektyw" traktuje o tym, co mnie interesuje. I tak się zaczęła przygoda z kryminałem. Oczywiście szybko sięgnęłam po klasykę, najpierw Artura Conan Doyle`a, potem Agatę Christie. Po przeczytaniu wszystkiego przyszedł czas na fascynację sceną prawniczą, a więc książki Grishama i jemu podobnych :) Od momentu ....hm... inicjacji przeczytałam setki książek o tematyce kryminalnej, ba! posunęłam się nawet do czytania książek akademickich z interesujących mnie dziedzin! Spytacie, dlaczego?
W jakim innym gatunku literackim można tak wspaniale trenować szare komórki? W jakim mamy mieszane uczucia do autora, kiedy zagadkę rozwiążemy sami, jeszcze przed ostatnią stroną? Czy wypada autora wielbić czy nienawidzić, kiedy już już się cieszymy, że rozwiązaliśmy zagadkę, a na końcu okazuje się, że wszystkie tropy były mylne, a mordercą jest ktoś inny?
Uwielbiam te chwile, kiedy siedzę na ukochanym fotelu, z kawą lub herbatą na podorędziu, czasem pod ciepłym kocem, a przecież tak naprawdę przemierzam wtedy zimne ulice Sztokholmu, zamglone wzgórza Szkocji, wąskie uliczki angielskich wiosek czy też biegam po Rzymie, Moskwie czy Warszawie za tropem wiodącym za mordercą.
Czy naprawdę muszę jeszcze kogoś przekonywać, dlaczego lubię czytać kryminały? :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)