Komisarz Axel Haake, miłośnik sztuki i wyścigów konnych, przejmuje śledztwo. Wszyscy są podejrzani. Mieszkańcy najlepszej dzielnicy Sztokholmu okazują się zdumiewająco bezwzględni, chronią siebie nawzajem. Za fasadami pięknych domów bogaczy kryje się zło. A morderca uderza ponownie..."
W zasadzie to dość dobry kryminał. Jest i dobre tempo akcji, jest i główny bohater Axel Haake ze swoimi ułomnościami i słabościami, jest i pokazanie z bliska pracy policji- tej papierkologii i biurokracji, jest w końcu zaglądnięcie za kulisy zamkniętego kręgu arystokracji szwedzkiej, jest w końcu także kilka zwrotów akcji, niektóre zaskakujące , inne mniej.
Więc dlaczego nie ma achów i ochów? No bo brakuje tu takiego pazura, czegoś- co powodowałoby szybsze bicie serca, jakąś taką niecierpliwość, żeby sprawdzić jak tam śledztwo, jak się toczy, czy Axel daje radę... :) To jest bardzo poprawny kryminał, zapowiedź serii w dodatku. Ale czy w tym ogromie książek kryminalnych będę szukała kolejnych tomów? Nie. Chyba, że same wpadną w ręce.