wtorek, 4 czerwca 2013

Karin Fossum-Czarne sekundy


" Ida Joner jedzie swoim nowiutkim rowerem kupić słodycze. Sympatyczna, szczęśliwa
dziewczynka niedługo będzie świętować dziesiąte urodziny.
Kiedy jej powrót do domu opóźnia się o ponad pół godziny, jej matka zaczyna się niepokoić. Dzwoni do przyjaciół córki i do sklepu, ale małej Idy nikt nie widział. Rodzina zawiadamia policję i wyrusza na poszukiwania zaginionego dziecka. Najgorszy koszmar matki właśnie staje się rzeczywistością.
Setki ochotników przeczesują okolicę, ale nigdy nie ma śladu Idy ani jej roweru. Rodzina jest już na skraju psychicznego załamania, media rozpętują szaleństwo, lecz Inspektor Sejer zachowuje spokój, dodając matce otuchy.
On także sądzi, że to bardzo zagadkowa sprawa. Zazwyczaj zaginione dzieci odnajdują się w ciągu czterdziestu ośmiu godzin, a Ida Joner zniknęła bez śladu."

Wydaje mi się, że każda kolejna książka Fossum jest słabsza od poprzedniej. Jak w każdym tomie, także i w "Czarnych sekundach" znajdziemy cechy charakterystyczne dla Fossum: nieśpieszna akcja, niewielu bohaterów, w miarę przyzwoite tło psychologiczne. Ale jednak akcja tej książki jest tak niesamowicie przewidywalna, że sama nie wiem jak to się stało, że jednak doczytałam ją do końca. O tym kto, jak i dlaczego można wywnioskować po kilkunastu zaledwie stronach...Co zatem trzyma przy czytaniu? No własnie to, co Fossum jednak robi świetnie- prowadzenie śledztwa przez Konrada Sejera i obserwowanie jego poczynan są dla mnie chyba największą frajdą. Uwielbiam tego dwumetrowego detektywa i jego coraz starszego psa.
Dobrze, że nie skusiłam się na zakup tej książki. Za to odliczam czas do 12.06 i do nowej Marininy :] już się doczekać nie mogę ;)

1 komentarz:

  1. Nie czytałam jeszcze Karin Fossum. Kiedy myślę o tej autorce, w głowie mam cały czas tytuł "Nie oglądaj się":)

    OdpowiedzUsuń