środa, 31 grudnia 2014

Mariusz Szczygieł- Gottland


Wybór znakomitych reportaży poświęconych Czechom, uwikłanym w czasy, w jakich przyszło im żyć. Czechosłowacja i Czechy - Gottland - to kraj horroru, smutku i groteski. "Gottland" Mariusza Szczygła nie ma nic wspólnego ze stereoptypową opowieścią o kraju wesołków, zabijających czas przy piwie.
Aktorka Lida Baarova - kobieta, przez którą płakał Goebbels; rzeźbiarz Otakar Szvec – twórca największego pomnika Stalina na kuli ziemskiej, który nim skończył dzieło, postanowił się zabić, autentyczna siostrzenica Franza Kafki, która do dziś żyje w Pradze; piosenkarka Marta Kubiszova, której komunistyczny reżim na 20 lat zabronił śpiewać i skasował nagrania z radiowych archiwów; legendarny producent obuwia Tomáš Bata, który stworzył kontrolowane przez siebie miasto na 10 lat przed pomysłami Orwella; pisarz Eduard Kirchberger, który stworzył siebie na nowo i został Karelem Fabianem oraz wielu innych – to bohaterowie tej książki. Poprzez ich barwne życiorysy Mariusz Szczygieł opowiada o czasach, w jakich przyszło im (i nam) żyć. Opowiada o wygórowanej cenie, jaką musieli zapłacić za pozornie nieważne decyzje, o tragicznym splocie przypadku i przeznaczenia, kształtującym życie całych pokoleń."

Reportaże Mariusza Szczygła znałam głównie z czytania Dużego Formatu. Zawsze od nich zaczynałam czytanie tego tygodnika. Kiedy więc pewnego dnia składałam zamówienie w Empiku, pomyślałam: a czemu by nie?
Książka pojechała ze mną na urlop w Karkonosze i pochłonęłam ją niemal w dwa wieczory :) Mariusz Szczygieł ma  świetny styl pisania, taki który mi od razu przypadł do gustu: lekko ironiczny, niby niechcący podaje miliony faktów i ciekawostek, a na koniec okazuje się, że zaserwował sporą dawkę analizy, wiedzy i swojej fascynacji Czechami.  "Gottland" to opowieść o Czechach przez pryzmat ikon czeskich: Baty, Vondrackovej, Gotta. To skonfrontowanie dwóch postaw wobec obcych: polskiej ( walcz, nawet jeśli masz zginąć ty i cały twój naród, a stolica ma być zrównana z ziemią) i czeskiej ( bądź bierny, współpracuj, bunt nie ma sensu, a Praga dalej stoi). To opowieść o tym, że kojarzący nam się raczej pozytywnie Czesi mają sporo za uszami, że nie do końca są dumni ze swoich wyborów, ale nie robią nic, żeby zmienić to w przyszłości. Na półce czekają kolejne reportaże Szczygła, a ja już sobie na nie ostrzę ząbki :)

wtorek, 30 grudnia 2014

Jo Nesbo-Policja

"Zdawać by się mogło, że znalezione zwłoki oficera policji, leżące w miejscu dawno popełnionej zbrodni, to tylko zbieg okoliczności. Jednak w następnych miesiącach, w tym samym miejscu, giną kolejni funkcjonariusze badający tą sprawę. Na miejscu przestępstwa morderca nie zostawił żadnych śladów. Schemat postępowania staje się oczywisty. Policjanci umierają za nierozwiązane zbrodnie z przeszłości.
W  tym samym czasie w Szpitalu Centralnym policjanci pilnują pewnego tajemniczego pacjenta. Dlaczego się tam znalazł? i czemu niektórym zależy, aby się już nigdy nie obudził?"

Powiem tak: spośród książek Nesbo jest tylko jedna, którą uważam za słabą. A każda kolejna to coraz lepsze pisanie, formułowanie akcji, przeplatanie wątków, prowadzenie bohaterów. "Policja" to prawdziwy majstersztyk. Mimo, że Harry Hole pojawia się tu niezmiernie rzadko, cały czas czuć jego ducha, jest wspominany przez prowadzących śledztwo i widać, że nauczyli się oni wiele od niego. Jo Nesbo w tej książce wodzi nas za nos, przeplata wątki, pojawiają się niedopowiedzenia, nasze misternie budowane wyobrażenia okazują się z każdą stroną coraz bardziej nierealne, aż w końcu musimy przyznać: znowu Nesbo  mnie wykiwał:) I to jest to, co w dobrym kryminale cenię najbardziej. Świetna książka, nie sposób się od niej oderwać. Polecam wszystkim.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Katarzyna Bonda- Florystka

Hubert Meyer popełnił błąd w profilu i na jakiś czas porzucił pracę w policji. Stary przyjaciel prosi go o pomoc w przesłuchaniu matki, w związki z zaginięciem jej 9-letniej córki. Policjanci próbują tę sprawę połączyć z bestialskim zabójstwem 11-letniego Amadeusza, którego matka jest szanowaną w mieście florystką. Okazuje się, że była ona ostatnią osobą, która widziała Zosię żywą. Kobieta zaczyna pomagać policji w poszukiwaniach i gdy ciało odnajduje się na tym samym cmentarzu, gdzie pochowano Amadeusza, florystka staje się główną podejrzaną.

 Słyszałam o innej książce tej autorki ("Pochłaniacz")  i czytałam wiele pochlebnych opinii o pisarstwie Katarzyny Bondy. Kiedy dojrzałam tą książkę na bibliotecznej półce, od razu zawędrowała do kolekcji świątecznego stosika.
Książka jest bardzo dobra. Świetna akcja, pomieszanie wątków, motywów. Mimo, że na końcu zorientujemy się ile wskazówek dostaliśmy po drodze, poczujemy się oszukani- że jak to? Przecież to takie banalne było!  :) Bardzo podoba mi się Hubert Meyer, bardzo udana postać, dość nieszablonowa, myśląca, ale mająca też swoje wady. Podobnie jest z jego towarzyszką, Leną Pawłowską- inteligentna babka, znająca swoje mocne strony; ale też zakompleksiona i mająca swoje tajemnice. Razem tworzą duet, który doprowadza do wykrycia zbrodni.
Jedyne co mogę zarzucić tej książce, to dłużyzny. Cała powieść ma prawie 600 stron, uważam że spokojnie można było skrócić niektóre fragmenty bez straty dla ciągłości i napięcia akcji. Niemniej to kolejny dobry polski kryminał.

czwartek, 11 grudnia 2014

Wojciech Tochman- Jakbyś kamień jadła

"Tochman towarzyszy antropolożce Ewie Klonowski w jej wysiłku scalenia rozproszonych szczątków, w jej nadziei, że kolejny odkopany grób pomoże połączyć kości zmarzłych z pogrążoną w żałobie rodziną. Nie pferując wyroków, nie proponując komentarza autor pozwala, by głosy ocalonych same opowiedziały o tych wstrząsających poszukiwaniach. W rezultacie otrzymujemy żywy portret kraju nadal zmagającego się z konsekwencjami wojny. Jednak głęboki sens "Jakbyś książkę jadła" nie odnosi się wyłącznie do Bośni-opowiada o uniwersalnym ludzkim pragnieniu, by móc pogrzebać i opłakac ciało".

Jest to jeden z najlepszych reportaży, jakie kiedykolwiek czytałam. Książkę czytałam w sumie kilka miesięcy temu, ale pozostawiła ona w mojej pamięci ważny ślad. Wydawałoby się, że to taka książeczka na jeden wieczór, nieco ponad 100 stron. Czytałam ją tydzień. Wzbudza tyle emocji, każdym zdaniem, każdym rozdziałem. Po niektórych akapitach musiałam mieć dzien przerwy  i zając myśli czymś innym, błahym. Wierzyć się nie chce, że po doświadczeniach II wojny światowej, na naszym kontynencie znowu dzieją się takie rzeczy, jak w Bośni. Że "człowiek człowiekowi".... Tochman stawia na minimalizm, oszczędność formy. Nie zadaje pytań, nie komentuje. Przedstawia fakty, ich interpretacją zając musimy się sami. To wymagająca i niełatwa książka. Ale bardzo ważna.

wtorek, 9 grudnia 2014

Mariusz Czubaj-Martwe popołudnie


Upalne lato 2013 roku. W hotelu w Gdańsku zostaje zastrzelony polski parlamentarzysta. Motywy zabójstwa nie są jasne, a egzekucja budzi niepokój wśród polityków i urzędników państwowych. Zamordowany był członkiem komisji do spraw służb specjalnych, zaś przy zwłokach znaleziono amfetaminę. Kilka tygodni później Marcin Hłasko – niegdyś policjant, a dziś ekspert zajmujący się sprawami bezpieczeństwa w firmach – dostaje prywatne zlecenie. Hłasko ma odnaleźć byłego dziennikarza i specjalistę od marketingu politycznego, Daniela Okońskiego. Okazuje się, że mężczyzna pracował nad biografią wpływowego polskiego biznesmana i pewnego dnia zniknął bez śladu.
Hłasko przyjmuje zlecenie bez zbytniego entuzjazmu; teraz zamiast przesiadywać w domku fińskim na Jazdowie krąży po warszawskich slumsach i hipsterskich klubach na Placu Zbawiciela, styka się, jak sam mówi, z polską Świętą Trójcą, czyli przenikającym się światem polityki, biznesu i mediów.
Sprawa, która początkowo wydawała mu się banalna przybiera inny kształt, gdy dowiaduje się, że Okoński nie był jedynym, który zaginął w ostatnim czasie. Hłasko stopniowo odkrywa ślady prowadzące do zdarzeń sprzed wielu lat. I niektórzy zrobią wszystko, by detektyw zabrał zdobytą wiedzę do grobu.


Tomem tym Czubaj powołuje do życia nowego bohatera- Marcina Hłasko. Całkiem przyjemny typ ten Hłasko, poukładany, wykształcony, lubi biegać i nie słucha obsesyjnie muzyki  :) mam alergię ostatnio na takich detektywów, którzy jednocześnie są krytykami muzycznymi.
Bardzo podoba mi się styl prowadzenia narracji, taki z lekko wyczuwaną ironią, świetnym humorem. Hłasko jest świetnym obserwatorem współczesnej sceny politycznej i wypowiadanie przez niego komentarze są momentami mocno odważne i prowokujące.  Co ważne, większość wydarzeń brzmi całkiem prawdopodobnie i sensownie, fabuła wciąga od pierwszego czytania. Na pewno będę czekała na kolejne tomy z tym bohaterem.

czwartek, 4 grudnia 2014

Pierre Lemaitre- Zakładnik

" Ponad pięćdziesięcioletni Alain Delambre jest specjalistą od zarządzania zasobami ludzkimi i od czterech lat jest bezrobotny. Wciąż szuka pracy w swojej specjalności, ale nikt nie chce zatrudnić człowieka w jego wieku. Podejmuje się zatem najróżniejszych prac, aż do dnia, gdy dostaje zaproszenie od firmy poszukującej pracownika o jego kwalifikacjach na testy teoretyczny i praktyczny. Choć żona Nicole jest przeciwna jego udziałowi w dziwnej, nie liczącej się z ludzkimi uczuciami maskaradzie, to jednak Delambre postanawia wziąć udział w pozorowanym ataku terrorystów. Od momentu przemiany symulowanego ataku w prawdziwy, losy Delambre toczą się lawinowo. I choć kradzież milionów, szantaż, kłamstwa, manipulacja są jego udziałem, to towarzyszące im motywacja i przemyślenia są tak logiczne i konsekwentne, że potępiając Delambre, jednocześnie doskonale go rozumiemy".

Jeśli rekomendacją może być, czas jaki spędziłam nad tą książką, to zostanie ona uznana za rewelacyjną. I taka jest. W dwa długie weekendowe wieczory całkowicie zatopiłam się w mrocznym Paryżu, towarzyszyłam Alainowi Delambre w każdym jego kroku. Pierre Lemaitre postawił na narrację w pierwszej osobie, więc tak naprawdę całą historię poznajemy z ust głównego bohatera. Tylko niewielki fragment narracji zostaje na chwilę oddany komuś innemu, ale to genialny zabieg autora. Fabuła poprowadzona jest rewelacyjnie, sama nie wiedziałam czy mam się irytować na głownego bohatera, współczuć mu, czy dopingować w działaniach? Chęć posiadania pieniędzy, chęć posiadania pracy i bycia użytecznym jest tak potężnym motorem napędowym Alaina Delambre, że aż nieprawdopodobne. Wiem, że tacy ludzie są też w moim otoczeniu- gotowi zrobić dla pieniędzy bardzo wiele. Ale czy faktycznie warto? czy pieniądze dadzą nam upragnione szczęście i spełnienie?
Na te pytania bohater książki odpowiada: tak.
Fabuła  poprowadzona jest bardzo dobrze. Jest tyle zwrotów akcji, że czasami aż się w głowie kręciło ;) ale książka jak najbardziej godna polecenia.