piątek, 23 listopada 2012

Jo Nesbo- Łowcy głów

Niewielka i dyskretna agencja Alfa, specjalizuje się w wyszukiwaniu ludzi o najwyższych kwalifikacjach, zlecenia spływają nie tylko od bogatych firm i korporacji, ale i agendy rządowe szukają odpowiednich ludzi przy wsparciu Alfy. Tym, który przynosi firmie najwięcej pieniędzy i sławy, jest wspomniany Roger Brown. Człowiek nieprzytomnie zakochany w swojej żonie Dianie, właściciel willi, na którą go nie stać, współwłaściciel galerii sztuki, która pożera każdy wolny pieniądz, w zamian nic nie oddając. Roger Brown, będąc królem wśród łowców głów, tonie w długach i rozpaczliwie szuka ratunku. I ratunek przychodzi w osobie Holendra Clasa Greve, który chce rekomendacji Browna na eksponowane stanowisko w pewnej firmie, przy okazji zwierzając się w trakcie interview, o posiadaniu między innymi zaginionego obrazu Rubensa. Nic tak nie pobudza wyobraźni, jak wolne 50, lub 100 mln funtów, szczególnie u kogoś, kto stoi u progu bankructwa.
Świat wielkich pieniędzy, ludzie z pierwszych stron gazet, innymi słowy wielki high life, ale ciemne interesy lubią bywać na salonach i bywają. Tyle, że do czasów przed Rubensem, były to tylko ciemne interesy, sprowadzające się do włamań i kradzieży, po Rubensie przyszedł czas na włamania, kradzieże i morderstwa. Znakomite tempo akcji, wolty, zwroty i przewroty, plus obowiązkowy sarkazm, czarny humor i ironia w wykonaniu głównego magika od wielkiego planu A, który chwilami przechodzi w plan B, a nawet C. Niczego nie możemy być pewni, genialna intryga z jeszcze lepszym suspensem. Przedsmak tego, co zaserwuje nam Nesbo w Łowcach głów, dostajemy w prologu, a potem jest już coraz lepiej

To świetne streszczenie jest dziełem Jane Doe. Ja jedynie mogę dodać, że wszystkie achy i ochy pod adresem tej książki są w pełni uzasadnione. Myślałam, że kryminał tego autora bez Harry`ego Hole`a to jakieś nieporozumienie będzie. Ale wiecie co? czasami lubię się mylić :)
Czyta się świetnie, wszystkie wydarzenia poznajemy z pierwszej ręki- ręki Rogera Browna. Pod koniec książki aż się trzeba uśmiechnąć, kiedy policja wyjaśnia wydarzenia, w których Roger brał udział. I jak inetrpretacja śladów ma całkiem inny przebieg w rzeczywistości :) W przypadku niektórych scen będzimy kręcić głową z niedowierzania, w przypadku innych-zatykać nos. Ale na żadną, ŻADNĄ scenę nie pozostaniemy obojętni. To jest ksiązka z gatunku tych, którą albo się polubi od pierwszego czytania, albo wcale. Ja się zaczytałam, a teraz poluję na film, który ponoć jest lepszy niż Millenium.

5 komentarzy:

  1. Miło mi, że na tyle Ci się spodobała moja notka, że zdecydowałaś się na wklejenie jej u siebie:).
    Obejrzałam też film i serdecznie polecam, równie dobry jak książka:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Jane, ja Twojego bloga uwielbiam, bo masz i swietne pióro ( tak się to mówi?:D ), ale i podobny gust czytelniczy; w wielu opiniach podzielam Twoje zdanie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na serio film lepszy niż Millenium? Muszę mieć.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle mam w planach książki tego autora i nie mogę się za nie zabrać, muszę się zmobilizować bo widzę że naprawdę warto.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam Nesbo. I ta książka była moją pierwszą tego autora i oczywiście nie ostatnią. Stworzyłam sobie nawet osobiste wyzwanie - Maraton z Nesbo. Nie nudzą mi się jego książki, nic a nic.

    OdpowiedzUsuń