czwartek, 13 września 2012

Liza Marklund-Testament Nobla

Gala wydana w sztokholmskim ratuszu z okazji wręczenia Nagrody Nobla oszałamia przepychem, lecz za woalem blichtru czai się zbrodnia. Na parkiecie Złotej Sali morderczyni w wieczorowej sukni strzela do przewodniczącego Komitetu Noblowskiego. Kula trafia prosto w serce, kobieta zaś znika w tajemniczy sposób. Annika Bengtzon zostaje wbrew woli wciągnięta w rozgrywający się dramat, tym razem nie jako dziennikarka, lecz jako świadek zdarzenia. Z bagażem rozbitego życia osobistego i zawodowego Annika trafia w środek wydarzeń sięgających odległej przeszłości. Trop prowadzi do samego Alfreda Nobla, niewiarygodnie bogatego naukowca i wynalazcy, fundatora prestiżowej nagrody, którego tragiczna śmierć okazała się brzemienna w następstwa. Annika dociera w końcu niebezpiecznie blisko prawdy.

Potężny temat, ale akcja płynie wartko, napięcie rośnie, czego można było się spodziewać po tak doświadczonej autorce powieści kryminalnych. Równolegle poznajemy poetycko przedstawioną biografię Alfreda Nobla. Jest to jakby drugi wątek powieści, które jednak każe nam stawiać pytania z dziedziny etyki i odpowiedzialności. A jeśli coś jest dla Anniki Bengtzon ważne, to właśnie te dwie kwestie: odpowiedzialność i etyka.

Po raz kolejny sprawdza się przysłowie, że 'co za dużo, to niezdrowo'. Tak jest i w tym przypadku. jeszcze niedawno zachwycałam się, że książka Lizy Marklund jest pełna akcji i w ogóle super, więc gdy sięgnęłam po kolejna nieczytaną dotąd pozycję, myślałam, że znowu podzielę się z wami zachwytami. A tu figa. Książka na pewno jest dobra, jednak pojawiają się w niej elementy rodem z Jamesa Bonda, a takich rzeczy to ja w książkach od dawna nie toleruję .... Musi być wszak jakieś prawdopodobieństwo przedstawianych wydarzeń, a takie morderstwa na zlecenia wykonywane przez piękną kobietę są lekko przesadzone.
najmocniejszym punktem jest życie prywatne Anniki i jej męza Thomasa oraz powolne przyglądanie się, jak łatwo można rozwalić nawet najlepiej zapowiadający się związek. Jedynym marzeniem Anniki jest mieć szczęśliwą rodzinę. Wydawałoby się, ze wszelkie składniki ku temu są: dzieciaki, przystojny mąż, stabilna w miarę praca, dom w willowej dzielnicy. Ale coś nie pasuje do końca, układanka zaczyna się rozwalać...Własnie te fragmenty moim zdaniem są najmocniejsze.
Sama intryga kryminalna też niczego sobie, ale czytanie książek jedna po drugiej powoduje, że widać dokładnie schemat, w jaki pisze \Marklund. Dawkowana raz na jakiś czas doskonale zaspokaja apetyty na skandynawskie kryminały :)

5 komentarzy:

  1. Jak wpadnie mi w ręce, to czemu nie, przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie apetyt na skandynawskie kryminały na razie nie mija, a Lizy Marklund jeszcze nie czytałam, więc jestem ciekawa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Całe szczęście nigdy nie czytałam dwóch powieści tego samego autora pod rząd (nawet trylogię Millennium dawkowałam sobie przez rok:)). Nie mam ostatnio najmniejszej ochoty na kryminały, ale gdy znudzą mi się obyczajówki to na pewno wrócę poprzez skandynawskie powieści kryminalne. Słyszałam więcej dobrego o Camilli Lackberg, ale jeśli nie będę miała do "niej" dostępu, wezmę się za Lizę Marklund :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Na razie utknęłam na Czerwonej wilczycy. Testament Nobla to chyba już kolejna część ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mimo wszystko zaryzykowałbym i przeczytała. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń